[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drzwi. Uczynił to wprawdzie niemal bezgłośnie, ale chłodny przeciąg zdradził intruza. Kari ze
spokojem dokończyła zapalanie latarni i umieściła ją w bezpiecznym miejscu. Teraz obora była
oświetlona z obu stron.
Kari opuściła ręce i odwróciła się powoli. Przygotowała się na to, że napotka parę
wytrzeszczonych oczu, których nienawidziła. Nie spodziewała się jednak ujrzeć w nich takiej
bezbrzeżnej nienawiści. Mimowolnie jęknęła, gdy ich spojrzenia się spotkały. Dzieliło ich zaledwie
parę kroków.
- Czego chcesz, Pål? - zapytaÅ‚a gÅ‚osem, który zabrzmiaÅ‚ zaskakujÄ…co spokojnie. EmanowaÅ‚ z
niej chłód i niechęć, czego Pål nie mógÅ‚ nie zauważyć. UdawaÅ‚ jednak, że tego nie dostrzega. StaÅ‚
jak przyczajony ryś i mierzył ją spojrzeniem.
- Słyszałem pewne plotki, zadałem więc sobie trud i pokonałem tę długą drogę, by usłyszeć
od ciebie, że to nieprawda.
- Nie wiem, o jakich plotkach mówisz.
- Już ty dobrze wiesz, co mam na myśli, ale jak chcesz, mogę zapytać wprost. Czyżby
Åshild zamierzaÅ‚a poÅ›lubić tego Olego, który Å‚aziÅ‚ za niÄ… przez tyle lat?
- Nie do wiary, jak szybko rozchodzą się wiadomości - odparła szyderczo Kari. - Dopiero co
zostało to postanowione, a ty już wiesz.
- A więc to prawda?
- Owszem. Åshild bardzo siÄ™ cieszy na to małżeÅ„stwo i wyraznie ożyÅ‚a. CaÅ‚a wieÅ› raduje siÄ™
wraz z niÄ….
- A zamierzałaś zaprosić ojca dziewczyny na wesele? Kari zacisnęła zęby. Nie pozwoli mu
tego zepsuć.
Åshild dość już przeżyÅ‚a, by miaÅ‚a jeszcze przeÅ‚knąć gorzkÄ… prawdÄ™, że jej prawdziwym
ojcem jest zły starzec, który budzi powszechny lęk.
- Nie, nie ma go wśród weselnych gości i nikt też sobie nie życzy, by był.
- A jeÅ›li on sam zechce przybyć na wesele? - zapytaÅ‚ Pål i z bezwzglÄ™dnym uÅ›miechem na
twarzy zrobił krok w stronę Kari.
- Tym gorzej dla niego - odparła Kari, nie ruszając się z miejsca.
Latarnie zamigotały, rzucając niespokojne światło na ściany i zwierzęta. W oborze powiało
grozÄ…. Serce waliÅ‚o Kari jak oszalaÅ‚e, ciarki przeszÅ‚y jej po plecach. UÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że Pål nie
jest przy zdrowych zmysłach, i po raz pierwszy naprawdę się go bała.
- Zapewniam, że znacznie gorzej dla matki. Åshild jest narzeczonÄ… Jørna. Zlub zostaÅ‚ tylko
przełożony. Zapomniałaś?
Pål zobaczyÅ‚ lÄ™k w oczach Kari, co napeÅ‚niÅ‚o go zadowoleniem.
- Bzdura. Wiesz równie dobrze jak ja, że zaręczyny między nimi dawno zostały zerwane. I
mam na to Å›wiadków. Nie mógÅ‚byÅ› wreszcie zostawić nas w spokoju? Musisz pozbawiać Åshild
radości?
- Wiesz, że w każdej chwili ludzie we wsi mogą się dowiedzieć prawdy. Pożałujesz wtedy...
- Pål, nie niszcz Åshild życia! Nie zasÅ‚użyÅ‚a na to. Ja w moim wieku jestem w stanie wiele
znieść, ale nie ona - prosiła Kari, powstrzymując łzy.
- Åshild nie poÅ›lubi Olego, zrozumiaÅ‚aÅ›? - Pål doskoczyÅ‚ do niej i Å›cisnÄ…Å‚ jej drobne
ramiona. BolaÅ‚o jÄ…, lecz nie dala tego po sobie poznać. - Albo wyjdzie za mąż za Jørna, albo za
nikogo.
- Doprawdy w osobliwy sposób wyraża się twoja ojcowska miłość.
Kari zacisnęła zęby i odwróciła twarz, uchylając się przed jego nieświeżym oddechem. Chce
mnie wziąć gwałtem w oborze? - zastanawiała się. Chce zapłaty za obietnicę, że będzie się trzymał
z boku?
- PowiedziaÅ‚em jasno, czego żądam, a jeÅ›li tak siÄ™ nie stanie, już ja zadbam o to, by Åshild
dowiedziała się całej prawdy o sobie.
Pål przesunÄ…Å‚ dÅ‚onie na szyjÄ™ Kari. Nim zdążyÅ‚a mu siÄ™ wyrwać, zaczÄ…Å‚ jÄ… dusić.
- Nie zastraszysz mnie, Pål. Nie mam siÄ™ czego bać, bo Sigurd już nie żyje, a co do Åshild,
to poradzi sobie z tą przykrą prawdą, jeśli nie będzie innego wyjścia.
Kari czuła, że musi go przekonać, że nie zdoła przeszkodzić w ślubie. Dyszała ciężko, z
trudem Å‚apiÄ…c powietrze.
- Tak, to dobrze. Pójdę od razu do niej i opowiem o wszystkim - rzucił szyderczo, cofając
nagle dłonie.
Bezgłośnie skierował swe kroki ku drzwiom obory.
- Poczekaj... Nie rób tego. Pozwól, że ja... - Kari podbiegła za nim, nie będąc w stanie już
dÅ‚użej powstrzymywać Å‚ez. Pål nie żartowaÅ‚.
- Nie, to ja jestem odpowiedzialny za to, by prawda ujrzała światło dzienne.
- Nie możesz przynajmniej poczekać z tym do lata? - poprosiła go Kari.
Pål odwróciÅ‚ siÄ™ i popatrzyÅ‚ na niÄ… lodowatym spojrzeniem, które mogÅ‚o zabić.
- Dam ci jeszcze jednÄ… szansÄ™! Po wyprowadzce Åshild ja siÄ™ wprowadzÄ™ jako twój mąż do
Torset.
- Nigdy! Za nic w świecie! - zawołała stanowczo. - Nigdy nie zajmiesz miejsca Sigurda!
Niedoczekanie! - wypluła z siebie te słowa, a jej oczy zapłonęły gniewem. Nie zdawała sobie dotąd
sprawy, że można odczuwać taką nienawiść do drugiego człowieka. Gdyby teraz miała przy sobie
strzelbÄ™, nie wiadomo, czy Pål opuÅ›ciÅ‚by żywy oborÄ™...
- No cóż, twój wybór. Dam ci czas na zastanowienie, ale tylko do dnia ślubu. Tego dnia
zadbam o to, by cała wieś i wszyscy goście weselni dowiedzieli się prawdy
o matce panny młodej. Zapamiętaj to sobie.
Pål znów podszedÅ‚ do niej, ona zaÅ› cofaÅ‚a siÄ™, póki nie oparÅ‚a siÄ™ plecami o krowi brzuch.
Pål zaÅ› zacisnÄ…Å‚ dÅ‚onie wokół talii Kari i nachyliwszy siÄ™ nad jej twarzÄ…, przygryzÅ‚ jej usta, tak że po
brodzie spłynęła strużka krwi.
- Postaram się, by wszyscy się dowiedzieli, nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz, jaką
uczyniÄ™...
Puścił ją gwałtownie i zniknął. Z twarzą mokrą od łez
i zakrwawioną brodą Kari podeszła chwiejnym krokiem do drzwi i zamknęła je na haczyk.
Więcej gości się nie spodziewała.
Kilka dni pózniej do Torset nadeszÅ‚y paczki i listy. Åshild zapÅ‚onęła z ciekawoÅ›ci, gdy
zobaczyła, kto jest ich nadawcą, ale wstrzymała się z otwarciem przesyłek. Do Wigilii pozostały
jeszcze trzy dni i razem z mamą, do której też przyszła zaadresowana koperta, postanowiły, że
otworzÄ… Å›wiÄ…teczne życzenia od Olego w wieczór wigilijny, kiedy wrócÄ… z koÅ›cioÅ‚a. Åshild poznaÅ‚a
po charakterze pisma, że paczkę do mamy zaadresowała Hannah, natomiast paczkę do niej
własnoręcznie podpisał Ole. Pogłaskała ją, przymykając oczy. To będą jej ostatnie święta w
panieńskim stanie, ostatnie, jakie spędza bez Olego. Tęskniła za nim ogromnie, ale czekające ich
latem wielkie wydarzenia łagodziły nieco ból rozłąki. Była pewna prawdziwości swych uczuć i tym
razem całym sercem uczestniczyła w przygotowaniach.
- Już prawie wszystko gotowe - westchnęła Kari i siadła przy krosnach. Zamyślona
pogładziła tkaninę szorstką dłonią. - Pozostało jedynie napełnić skrzynki drewnem, ale to już zrobi
Torfinn, zanim dostanie wolne.
- WidziaÅ‚aÅ›, jak piÄ™knie wyczyÅ›ciÅ‚ uprzęże? - spytaÅ‚a Åshild. StaÅ‚a przy oknie i spoglÄ…daÅ‚a
na duże płatki śniegu, które miękko układały się na gałęziach drzew. Zapowiadało się, że w
najbliższych godzinach spadnie dużo śniegu.
- Tak, zajrzałam na chwilę do stajni - odparła Kari. -Pięknie błyszczą. Myślałam, że to nowe
uprzęże. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl