[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tów.
Wbiła w niego coraz bardziej zdumione spojrzenie. Miała taką minę, że się roze-
śmiał. Ona też się uśmiechnęła. Automatycznie.
- Co masz na myśli, Etienne?
R
L
T
- Dokładnie to, co powiedziałem. Jestem taki szczęśliwy, że cię znalazłem, Gwen,
że z radością zaopiekuję się tobą finansowo. Nie chcę, żebyś musiała czekać na innych
ludzi. Chcę mieć cię tylko dla siebie i wspierać cię we wszystkim.
Jego słowa urzekały, jego ciepły głos kusił, a piękne, ciemne oczy były pełne
obietnic.
A Gwen była zdenerwowana jak nigdy w życiu. I pełna podejrzeń. Kiedy spotkała
Etienne'a, była jeszcze niewinna, ale wychowywała się wśród starszych braci i dobrze
znała męską naturę. Przygotowana na najgorsze spytała ostrożnie:
- Dlaczego, choć poznaliśmy się dopiero wczoraj, proponujesz mi pieniądze?
Etienne wziął ją za rękę, uniósł ją do ust i pocałował każdy palec osobno. Potem
zajrzał jej głęboko w oczy i z wprawą uwodziciela powiedział:
- MyÅ›laÅ‚em, że to jest oczywiste, chérie.
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
- Chcę cię zatrzymać w moim życiu, Gwen. Jako kochankę - dodał, widząc jej py-
tające spojrzenie. - Pomyśl tylko o korzyściach. Mógłbym ci otworzyć restaurację... na
przykład w Monte Carlo. Na dole zachwycałabyś gości swoimi potrawami, a na górze
mnie rozkoszami swego ciała...
Sączył słowa miękkie jak jedwab, łagodne. A w niej z każdą chwilą narastała furia.
Wściekłość omal nie rozsadziła jej piersi. Na jej policzki wypłynęły gorące rumieńce.
Upuściła łyżkę i spojrzała mu prosto w twarz.
- Jak śmiesz?! Powiedziałeś, że nasz pierwszy pocałunek to był wypadek. Miałeś
rację. Każdy ma prawo się pomylić, monsieur, ale trzeba być niezwykłym... żeby po jed-
nym pocałunku zaproponować coś takiego!
Wbił w nią zdumione spojrzenie.
- Gwen? Jesteś zła?
- To mało powiedziane!
Poruszył się niespokojnie. Absolutnie nie pojmował jej reakcji. Nigdy wcześniej
nie miał trudności ze zdobywaniem kochanek. Zwykle miał kłopot z kończeniem takiego
związku. Gwen postawiła go w nowej sytuacji.
- Dlaczego się obrażasz? Przecież to całkowicie naturalny układ. O co chodzi?
Gapiła się na niego bez słowa. Nie mogła uwierzyć, że po najbardziej zmysłowej
nocy w jej życiu wszystko sprowadziło się do pieniędzy! Cała bajka prysła, legła w gru-
zach.
- Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie kontrolował! - krzyknęła. - Dlatego uciekłam z
domu. Teraz sama buduję swoją przyszłość.
- Uciekłaś z domu? - zdziwił się. - Kiedy to było?
- W zeszłym roku.
W tym momencie Etienne popełnił kolejny błąd. Uśmiechnął się. A to, zamiast ją
uspokoić, dolało oliwy do ognia.
- I nie patrz tak na mnie! To nie jest zabawne. Jestem na ciebie wściekła.
R
L
T
- Jesteś dorosłą kobietą, Gwen. Jesteś zbyt duża, żeby uciekać z domu. Czemu po
prostu nie powiedziałaś, że wyjechałaś z domu?
- Moja rodzina widzi to inaczej - powiedziała z goryczą.
- Ach! - Spoważniał natychmiast. Osobiste doświadczenia pozwoliły mu domyślić
się reszty. - Kłopoty z krewnymi?
- Nie... Nie całkiem. I w tym sęk. Moja rodzina zawsze była zbyt opiekuńcza. Nie
chcieli, żebym poniosła porażkę, wobec tego nie pozwalali mi nic robić. Chcieli, żeby
moje życie było takie jakich... o wiele za dobre.
- Ja też właśnie tego chcę - powiedział cicho. - Usiądzmy. Porozmawiajmy przy
kawie.
- Jeśli nadal chcesz, żebym została twoją kochanką, to nie mamy o czym rozma-
wiać.
- Dlaczego? To doskonałe rozwiązanie.
- Może dla ciebie. Ty dostajesz to, czego zapragniesz, bez żadnych zobowiązań. -
Nie mieściło jej się w głowie, że on mówił to poważnie. W głębi duszy niczego bardziej
nie pragnęła, ale zdobyła się na odwagę i zaprotestowała.
- Jak możesz tak mówić, mon amour? - spytał zdziwiony. - Będziesz czerpać wiel-
kie profity z bycia moja kochanką. Dostaniesz wszystko, czego zapragniesz. Będziesz
mogła żyć w przytulnym mieszkanku w Paryżu, par example12. Będziemy mieszkać tam
razem, ilekroć przyjadę do miasta. Czego pragniesz? O czym marzysz? Powiedz tylko, a
będziesz to mieć. Bez ograniczeń.
12
par example (fr. ) - na przykład (przyp. tłum.)
Gwen była zdumiona. I przerażona.
- Widzę, że nie cofniesz się przed niczym. Jak możesz czynić takie propozycje
uczciwej kobiecie?
Parsknął śmiechem.
- Chodzi ci o małżeństwo? Nie, obawiam się, że takiej propozycji nie będzie. Nie
patrz tak na mnie. Znalazłaś moją piętę achillesową i już wiesz, że na nic takiego liczyć
R
L
T
nie możesz. Już raz omal nie zostaÅ‚em usidlony, chérie. Już nigdy żadna kobieta mnie tak
nie zniewoli. Możesz dostać absolutnie wszystko, z wyjątkiem mojego podpisu na akcie
małżeństwa. Prócz tego drobiazgu, moja hojność nie ma ograniczeń. Spróbuj. Podaj swo-
jÄ… cenÄ™.
Gwen sięgnęła po serwetkę. Wytarła ręce i ostentacyjnie rzuciła ją na stół.
- Jest coś, czego nie możesz kupić za żadne pieniądze, monsieur. To moja nieza-
leżność. Nie zamierzam iść przez życie na czyimś pasku.
Cofnęła się o krok. Popatrzyła na niego po raz ostatni. I chociaż wystarczyło jedno
jego spojrzenie, żeby całe jej ciało zaczęło drżeć z podniecenia, musiała być twarda.
- Uciekłam z jednej pozłacanej klatki i nie pozwolę się zwabić do innej. Au
revoir13, monsieur.
Zakręciła się na pięcie i wyszła.
13
au revoir (fr.) - do widzenia (przyp. tłum.)
Zazwyczaj Etienne nie tracił czasu na długie śniadania. Miały mu tylko dodać sił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]