[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przesady, inni też tam są i biorą taką samą pensję.
Nie złość się na niego powiedziałam spokojnie, bo zrobiło mi się żal Ewy i poczciwego Stasia.
Tyle że przez niego będziesz tkwić ze mną w fotelu i patrzeć w ekran telewizora, jak inni się bawią.
A latka lecą. Potem to już się nam nie zechce&
O mnie się nie martw. Ben mnie zaprosił i właśnie chciałam ci powiedzieć, że nie wiem, czy mam
iść z wami, czy z nim.
Kto cię zaprosił? podskoczyła na kanapie.
Ben powtórzyłam.
Jaki Ben?! Co za Ben? Dlaczego mi nic nie mówisz?
Od dwóch tygodni chcę, ale na razie nam nie wyszło. Nie miałaś czasu, potem dzieci chorowały.
Faktycznie, chciałaś przypomniała sobie. Mów&
Opowiedziałam jej wszystko, nareszcie mogłam i chciałam komuś o nim opowiedzieć, podzielić się
moimi wątpliwościami i poprosić o pomoc. Ewa słuchała, a kłębuszek w mojej głowie rozwijał się
w zastraszającym tempie. Czasami mi przerywała, pytając o jakieś mało ważne szczegóły.
Z jakim psem spaceruje?
Z rottweilerem odpowiadałam zdziwiona.
Aha. A w jakiej czapce?
Co za różnica? Czerwonej mówiłam zniecierpliwiona.
Twarz Ewy w miarę mojego opowiadania zmieniała swój wyraz. Ze wściekłej na początku
przerodziła się najpierw w zaciekawioną, potem w zadowoloną, aż w końcu się uśmiechała, nie
wiadomo z jakiego powodu.
I jak ci się ten, jak mu tam, podoba?
Ben ma na imię ten jak mu tam i nie wiem, czy mi się podoba. Może trochę& Jest ciągle
uśmiechnięty, no wiesz, taki niemarudny, ale za dużo o sobie nie mówi.
Oni nigdy za dużo nie mówią, bo z reguły nie mają co podsumowała, chichocząc, doświadczona
kobieta. Ten twój były to gadał non stop i co ci z tego przyszło? dodała okrutną prawdę.
No wiem zniecierpliwiłam się. Zawsze tak reaguję, jak o nim mowa. Jest tylko jeden problem
w tym moim podobaniu&
Ma okropnego zeza i nie wiesz, w które jego oko patrzeć? zakpiła.
Przestań, nie nabijaj się z zezowatych. Jest blondynem.
No i?
Wolę konkretnych w kolorze, brunetów& No wiesz, zarost i te sprawy.
To go przefarbujesz.
Ewa! zaśmiałam się, wyobrażając sobie Bena całego w farbie do włosów.
Ciężki żywot z tobą westchnęła i zamknęła oczy, żeby po chwili otworzyć i oczy, i buzię dosyć
szeroko, wypuszczając z siebie kazanie godne biskupa: Moja droga zaczęło się niewinnie, ale ja
znałam Ewę i wiedziałam, że zawsze tak zaczyna, gdy Hania za bardzo nabroi. Byłam pewna, że usłyszę
całą prawdę niekoniecznie owiniętą w bawełnę. Jeśli będziesz każdego faceta, który się tobą
zainteresuje, porównywać z twoim głupim i zakochanym w sobie eks, który tak okropnie dał ci w kość&
zaczęła machać obiema rękami. Pamiętam twój zachwyt w oczach, twoje oczarowanie tym paskudnym
człowiekiem, a potem płacz, jak ci już te klapki jak u konia spadły z oczu i okazał się superdupkiem,
chronionym przez swoją ukochaną mamusię, a twoją upierdliwą teściową! nabrała powietrza
i kontynuowała: Tak daleko nie zajedziesz. A powiem ci nawet przerwała i wycelowała w moją
stronę palec wskazujący. Powiem ci, bo czemu mam ci tego nie powiedzieć? Kto jak kto, ale ja chyba
mogę, wręcz muszę, bo nikt inny tego nie zrobi. Znowu wciągnęła powietrze, aby natychmiast je
wypuścić. Jeśli chcesz być dalej sama, to zastanawiaj się nad każdym napotkanym pyskiem, czy jest tak
piękny, jak Jerzy. Aadna ta cholera była bardzo, to fakt, ale zapomnij o tym, bo obudzisz się z ręką
w nocniku i będziesz za stara na rodzenie dzieci i przyzwyczajenie się do tego drugiego. Gdy masz
dwadzieścia lat, to to przychodzi z łatwością, ale pózniej jest coraz trudniej. Każdy z nas ma swoje
przyzwyczajenia i problemy. Zresztą, co ja ci tu opowiadam, swoje już przeżyłaś i wiesz, jak jest&
ściszyła głos. Z dresem walczę już tyle lat i co& ? I gówno& Dres, jak był brudny, roboczy, tak jest,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]