[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Doskonale, zrobię, jak sobie \yczysz. Dziękuję
za zaproszenie - dodała uprzejmie.
Wybuchnął gromkim śmiechem.
- Czy byłem równie delikatny jak słoń w składzie
porcelany i pokrzy\owałem twoje plany? Przepraszam,
\e tak tobą komenderuję. Chciałbym mieć więcej
czasu, \eby ci słu\yć za przewodnika, ale sama te\ się
pewnie nie zgubisz. Poproszę w recepcji o plan miasta
dla ciebie. A poza tym o wszystko mo\esz pytać,
jesteś rozsądną dziewczyną.
Beatrice zaczęła przestawiać fili\anki na stole, aby
nie patrzeć na niego i ukryć swoje rozczarowanie.
Zadała sobie sporo trudu, aby wyglądać jak najlepiej,
a usłyszała jedynie, \e jest rozsądna". Szkoda, \e nie
wzięła ze sobą małej czarnej jak Ethel.
- Widzę, \e jesteś zła - powiedział 01iver, bezbłędnie
odgadując jej myśli. - Nazwałem cię rozsądną, a ani
razu nie powiedziałem, jak dziś ślicznie wyglądasz.
Gdybym to powiedział teraz, to ju\ niewiele zmieni,
prawda?
SPOTKANIE NA WZGRZU |Q5
Zamyśliła się i powiedziała:
- Byłoby to lepsze ni\ nic.
A on znów wybuchnął śmiechem. - Czy
chciałabyś pójść gdzieś potańczyć? Była tak
zaskoczona, \e nie odpowiedziała wprost. -
Potańczyć? My? Czy to nie za pózno? - Dobrze nam
to zrobi po tak długiej jezdzie. Jest tu taki klub
niedaleko, dosłownie parę kroków stąd. Uśmiechnął się
z takim wdziękiem, \e sama znienacka uśmiechnęła się
do niego.
- Przydałby ci się szal lub coś w tym rodzaju.
Miała ze sobą moherowy szal, poszła więc po niego
do pokoju i wróciła do holu, gdzie czekał na nią Oliver.
Jeśli potańczymy z godzinę, to wrócimy jeszcze
przed północą - pomyślała. - O1iver zdą\y więc
odpocząć, a z pewnością tego potrzebuje, choć nie
widać tego po nim - stwierdziła idąc w jego kierunku.
Przez krótki moment wyobraziła sobie Colina, który
w tej sytuacji biegłby do niej, jak gdyby była jedyną
dziewczyną na świecie.
Potrząsnęła głową, aby pozbyć się tych myśli.
Wyjechała, aby o nim zapomnieć, a poza tym maniery
doktora były bez zarzutu.
O1iver podszedł do niej bez pośpiechu, okrył jej
ramiona szalem i skierował się do drzwi, gdzie wziął
ją pod rękę.
- Niecałe pięć minut pieszo - oznajmił - a poza
tym noc jest piękna.
Klub mieścił się nad kanałem, był dyskretnie
wyciszony, ale na tyle pełen ludzi, \e stwarzał
przyjemną i lekko podniecającą atmosferę. Dostali
stolik koło parkietu, a Oliver zamówił szampana.
Lampki z ró\owymi aba\urami rzucały łagodne i
twarzowe światło. Kiedy wypili po jednym kieliszku,
Beatrice z chęcią wstała, aby zatańczyć. Była dobrą
tancerką, Oliver okazał się nie gorszy.
106 SPOTKANIE NA WZGRZU
Minęły dwie godziny, zanim zdecydowała, \e
powinni ju\ wracać.
- Masz wykład o dziewiątej - przypomniała mu - a
poza tym prowadziłeś cały dzień. Jeśli się nie wyśpisz,
zapomnisz, co masz powiedzieć.
- O, Ethel nigdy do tego nie dopuści, wręcza mi
plik notatek w ostatniej chwili.
Mówił z powa\ną miną, ale miała wra\enie, \e
sobie z niej \artuje.
- Tak, \e mógłbyś je przeczytać? Doskonały pomysł.
- Prawda? Nigdy z tego dotychczas nie korzystałem,
ale trzymam je w ręku albo kładę na pulpicie przed
sobą, aby nie ranić uczuć Ethel.
Wrócili pieszo do hotelu i po\egnali się w hallu,
\ycząc sobie dobrej nocy.
- Było bardzo miło - rzekła Beatrice. - Mam tylko
nadzieję, \e nie jesteś zbyt zmęczony.
Pochylił się z uśmiechem, aby jej się przyjrzeć, a
ona przeraziła się, \e powiedziała coś głupiego.
- Nigdy nie jestem zbyt zmęczony, aby tańczyć
z tobą, Beatrice. Dobranoc, śpij dobrze.
Zerknęła dyskretnie w dół, gdy była na szczycie
schodów: stał ciągle w tym samym miejscu, śledząc ją
wzrokiem.
Szykując się do snu mówiła sobie, \e był człowiekiem
światowym, dobrze znającym sposoby przypodobania
się kobietom. Z drugiej strony musiała przyznać, \e
był dla niej wyraznie uprzejmy, a mo\e nawet więcej,
okazał praktyczną pomoc, gdy jej najbardziej po-
trzebowała, jak równie\ pozwolił się jej wypłakać na
swoim silnym, męskim ramieniu.
Zanim zasnęła, pomyślała jeszcze, \e jest naprawdę
miły. Miły - to taki u\yteczny przymiotnik, zastępuje
tuzin innych, dokładniejszych. Ale była zbyt śpiąca,
aby uprzytomnić sobie, jakich.
Przy śniadaniu mówiono tylko o sprawach zawo-
SPOTKANIE NA WZGRZU 1Q7
dowych. Doktor i Ethel omawiali porządek dnia, ale
gdy wstawali, Oliver powtórzył swoje plany względem
Beatrice, dodając:
- Czy masz dosyć pieniędzy ze sobą?
Beatrice miała plik czeków podró\nych w torebce.
- O tak, więcej ni\ potrzebuję.
Przeszli przez foyer sami, bo Ethel wróciła do
siebie po notatki i płaszcz.
- śyczę, aby ci się udał wykład. I mam nadzieję,
\e mi pozwolisz przyjść i posłuchać któregoś.
Uniósł brwi:
- Ale\ tak. Dziękuję ci, Beatrice. Oczywiście mo\esz
przyjść, jeśli masz ochotę.
Nie było czasu, aby powiedzieć coś więcej, bo
wróciła Ethel.
- Jest tu sporo pięknych sklepów - zwróciła się do
Beatrice i poszła w kierunku wyjścia.
- Nie wydawaj wszystkich pieniędzy - powiedział
01iver, a potem pochylił się i pocałował jej półotwarte
ze zdumienia usta. Odszedł tak szybko, \e nie zdą\yła
nic powiedzieć.
Opuściła hotel pół godziny pózniej i spędziła dzień
na oglądaniu wystaw i kupowaniu drobnych upomin-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]