[ Pobierz całość w formacie PDF ]

1000, aby nie wymieniali jej na nowy model. Minerem nie kierowała jedynie zazdrość - czuł,
\e przy ulepszaniu komputera nie wykorzystano postępów, które technologia poczyniła od
czasu, gdy w 1982 roku projektował Amigę.
Upadek Rattigana
Jay Miner miał rację. Czas szybko mijał. Nie tylko on odczuwał rozdra\nienie. Irving Gould,
tajemniczy finansista z oddali kontrolujący Commodore, zaczął wyra\ać zniecierpliwienie
przedłu\ającym się oczekiwaniem na nowe modele.
Gould, podobnie jak wielu szefów przed i po nim, \ądał niemo\liwego. Pierwsze stojące
przed nim zadanie - przywrócenia firmie rentowności - Rattigan wykonał obcinając listę płac.
Kolejnym krokiem miało być stworzenie bardziej popularnego następcy Amigi 1000, lecz ci
in\ynierowie, którzy pozostali, przy tak ograniczonych środkach nie mogli pracować szybciej.
Gould winił Rattigana nie tylko za opóznienia przy powstawaniu Amigi 500 i 2000. Oskar\ał
podległego sobie dyrektora, \e podczas wywiadu, jaki udzielił gazecie "Philadelphia Inquirer",
zachowywał się "w sposób zbytnio napuszony". Jeśli to miał być zarzut, to cokolwiek
chybiony. "Napuszone maniery" Rattigana przejawiały się w udzieleniu wywiadów do kilku
miesięczników. W jednym z nich reporter zapytał go jak czuje się, będąc tak mało znanym w
porównaniu do innych dyrektorów generalnych w bran\y, jak na przykład Johna Sculleya w
Apple. Rattigan odpowiedział, \e kiedy twoja firma traci pieniądze, bycie dobrze znanym nie
wydaje się istotne.
Rattigan wiedział, \e nie jest w stanie wygrać z Gouldem, posiadającym sześć spośród
trzydziestu milionów akcji Commodore. Poza tym, finansista był trudno uchwytnym
przeciwnikiem. W biurach Commodore pojawiał się rzadko, wolał natomiast wydzwaniać do
pracowników, zbierając brudy na swojego dyrektora generalnego.
W kwietniu 1987 roku Gould wynajął firmę Dillon-Read, trudniącą się doradztwem w zakresie
zarządzania, aby przygotowała raport na temat Commodore. Firmy konsultingowe znane są
od dawna z niechlubnego procederu pobierania skandalicznie wysokich opłat tylko po to, by
ich młodsi sta\em pracownicy wysyłali pózniej pilne zalecenia dalszego konsultingu
(płatnego od godziny pracy). W tym konkretnym przypadku nie było inaczej, jednak
konsultant firmy Dillon-Read, który przygotował raport, szykował coś jeszcze gorszego.
Mowa o Mehdi Ali, człowieku, którego nazwisko miały pózniej przeklinać dziesiątki
pracowników Commodore.
Raport sugerował natychmiastową wymianę dyrektora generalnego, co Gould zamierzał
zrobić z dziką radością. Zwołał zebranie rady nadzorczej, umyślnie nie włączając w to
Rattigana. Ten, choć wiedział, \e gra skończona, postanowił trwać do końca. Następnego
dnia, jak co dzień, udał się do pracy.
Stra\ników pouczono, aby nie wpuszczali go do siedziby firmy, ale udali \e nie usłyszeli
polecenia. "Co niby mam mu powiedzieć?" zapytał jeden z nich. "Facet kieruje firmą,
uratował ją z opresji, a ja mam go powstrzymać przed wejściem? Pogłupieliście?"
Zamek od jego gabinetu był ju\ wymieniony. Rattigana w korytarzu przywitała armia
prawników, którzy poinformowali go, \e nie jest ju\ pracownikiem Commodore. Dyrektor
zapytał jaki jest powód zwolnienia, na co usłyszał jedynie niezrozumiały prawny bełkot.
Pogodziwszy się z losem, Rattigan pozwolił się wyprowadzić z biura. Stojąc na parkingu
przed budynkiem, obejrzał się jeszcze raz na firmę, którą ocalił, zastanawiając się co poszło
nie tak.
Gould wygrał, ale było to pyrrusowe zwycięstwo. Stracił najlepszego dyrektora generalnego
w historii firmy. Co gorsze, aby się go pozbyć złamał obowiązujący kontrakt. Rattigan zało\ył
pozew w sądzie o naruszenie warunków umowy i wypłatę dziewięciu milionów dolarów
zaległego wynagrodzenia. Commodore natychmiast zło\yło kontrpozew o 24 miliony
dolarów. Sprawa ciągnęła się a\ do 1991 roku, kiedy to, jak na ironię, miał się skończyć
pięcioletni kontrakt Rattigana. Były dyrektor wygrał sprawę, a kontrpozew oddalono.
Amiga kontratakuje
Co więc udało się Rattiganowi osiągnąć? Powstrzymał odpływ gotówki, przywrócił
Commodore rentowność i umo\liwił powstanie projektów, które miały wprowadzić Amigę w
złoty wiek: modeli A500 i A2000. Ukazały się one w ciągu kilku miesięcy od jego zwolnienia.
Co stałoby się z Amigą, gdyby Rattigan nie musiał odejść to jedno z wielu domniemywań w
stylu "co by było gdyby", które dodają smaczku historii Amigi. Wa\ne jest jednak co uczynił,
kiedy jeszcze pracował w firmie. Ratując Commodore umo\liwił przetrwanie Amigi, która w
swoich nowych dwóch odmianach miała odnieść sukces rynkowy, o którym Amiga 1000
mogła tylko marzyć.
W związku z nimi, podzieliła się równie\ historia Amigi. Ju\ nie była to opowieść o jej
oryginalnych twórcach, czy wysiłkach firmy próbującej wcielić w \ycie nową, rewolucyjną
technologię. Od teraz historia Amigi miała dotyczyć jej u\ytkowników: zró\nicowanej grupy
ludzi, którzy na ró\ny sposób potraktowali platformę i prowadzili ją w odmiennych
kierunkach.
Teraz historia Amigi dotyczyła graczy, u\ytkowników BBS-ów, twórców dem, hakerów,
grafików, animatorów, twórców filmowych i telewizyjnych. Dotyczyła amigowców.
Najlepsza platforma do gier
Amiga rozpoczęła swój byt jako maszyna przeznaczona do gier. Nawet mimo, \e bardzo
szybko przekształciła się w pełnoprawny komputer, nigdy nie zatraciła swojego "gierkowego
oblicza". Układy specjalizowane oferujące paletę 4096 kolorów, czy stereofoniczny
samplowany dzwięk sprawiły, \e była doskonałą platformą do gier i nie trzeba było zbyt wiele
czasu, aby firmy tworzące oprogramowanie zauwa\yły i wykorzystały tę drzemiącą w niej
moc. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl