[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ła mnie do Maureen, a ta przekazała mnie Deety, przy której zaczęłam uczyć się
galacty. Dała mi też do poczytania trochę książek na temat historii i zaznajomiła
z podstawami teorii sześcioosiowej czasoprzestrzeni oraz paradoksu literackiego.
Metafizyka pojęciowa. . .
Wolniej! Straciłem wątek.
Pózniej, Richard odezwała się Hazel.
256
No więc. . . ciągnęła Gretchen . . . zasadnicze znaczenie ma fakt, że
Tertius i Luna, naturalnie nasza Luna, nie leżą na tej samej linii czasu. Znajdują się
pod kątem dziewięćdziesięciu stopni względem siebie. Postanowiłam więc zostać
tutaj. . . nie jest o to trudno, jeśli jest się zdrowym. Większość planety nadal po-
krywają pustkowia i z chęcią przyjmują tu imigrantów. Pozostała jednak kwestia
mamy i taty. Pomyśleliby, że nie żyję. A więc Cas i Poi zabrali mnie z powro-
tem do Luny, naszej, a nie tej, która leży na tej linii czasu, i Deety udała się tam
ze mną. Z powrotem do Suchych Kości , wczesnym popołudniem piątego lip-
ca, niecałą godzinę po tym, jak odleciałam wehikułem Cyrusa Thorna. Wszyscy
byli zdumieni. Całe szczęście, że Deety była ze mną, by wszystko wytłumaczyć,
choć nasze skafandry wystarczyły, by przekonać tatę. Czy widziałeś, jakie tu mają
skafandry?
Gretchen, widziałem jeden pokój szpitalny, spad i ten basen. Nie wiem
nawet, jak trafić na pocztę.
Hm, no tak. W każdym razie tutejsze skafandry wyprzedzają o dwa tysią-
ce lat te, których używamy w Lunie. Nic w tym dziwnego, ale tata był mocno
zdziwiony. Wreszcie Deety zawarła dla mnie umowę. Mogłam zostać na Tertiu-
sie, ale miałam wpadać do domu co rok albo dwa, jeśli znajdę kogoś, kto by mnie
podrzucił. Deety obiecała, że pomoże to załatwić. Mama namówiła tatę, żeby się
zgodził. Ostatecznie prawie każdy w Lunie wyemigrowałby na taką planetę jak
Tertius, gdyby tylko mógł. . . z wyjątkiem tych, którzy po prostu muszą żyć w ni-
skiej grawitacji. Skoro już o tym mowa, sir, jak twoja nowa noga?
Dopiero się do niej przyzwyczajam, ale dwie nogi są osiemset dziewięć-
dziesiąt siedem razy lepsze niż jedna.
To chyba znaczy, że ci się spodobała. Potem wróciłam tu i zaciągnęłam się
do Korpusu Czasowego. . .
Wolniej! Ciągle słyszę o Korpusie Czasowym. Rabin Ezra powiedział mi,
że do niego wstąpił. Ta szantrapa z rudymi włosami w paski twierdzi, że jest w nim
majorem. A teraz ty mówisz, że się do niego zaciągnęłaś. W wieku trzynastu lat?
Czy w obecnym? Nie wiem, co myśleć.
Babciu? Chciałam powiedzieć, Hazel?
Pozwolono jej wstąpić do KOBITEK, Kobiecych Oddziałów Bojowych
Inaugurujących Trening Ekip Korpusu, w charakterze kadeta, ponieważ powie-
działam, że ma wystarczająco wiele lat. Dzięki temu wysłano ją do szkoły na Pa-
radoxie. Gdy ją ukończyła, przeniesiono ją do Drugich Harpii, gdzie przeszła pod-
stawowe szkolenie, a następnie ukończyła szkołę walki dla zaawansowanych. . .
I gdy opadliśmy na Solis Lacus na czwartej linii czasu, by zmienić wynik
bitwy tam-wtedy, wówczas zarobiłam tę bliznę na żebrach, widzisz? Awansowano
mnie na kaprala na polu walki. Teraz mam dziewiętnaście lat, ale oficjalnie dwa-
dzieścia i mogą mnie zrobić sierżantem, po tym, jak stoczymy walkę w Nowym
Brunszwiku. Nie na tej linii czasu dodała.
257
Gretchen jest urodzonym żołnierzem stwierdziła cicho Hazel. Wie-
działam, że tak będzie.
Skierowano mnie do szkoły oficerskiej, ale trzeba będzie to odłożyć, dopó-
ki nie urodzę tego dziecka i. . .
Jakiego dziecka? Spojrzałem na jej brzuch. Dziecięcy tłuszczyk zniknął.
Nie była już tak pulchna jak cztery dni temu według mojej rachuby, a sześć lat
według szalonej opowieści, którą usłyszałem. Nie zauważyłem, aby była w ciąży.
Potem spojrzałem w jej oczy, a także pod nie. Cóż, być może. Najpewniej.
Czy tego nie widać? Hazel zauważyła natychmiast. Xia też.
Ja tego nie widzę. (Richard, stary chłopie, kobyłka u płota. Będziesz mu-
siał zmienić plany. Urodzi dzieciaka i choć to nie twoja robota, twoje pojawienie
się zmieniło jej życie. Wypaczyło karmę. No więc jazda z tym. Bez względu na to,
jak milcząca i odważna wydaje się dziewczyna, gdy będzie miała dziecko, przyda
się jej mąż na widoku. W przeciwnym razie nie zdoła podejść do tego ze spokojem
i być szczęśliwa. Młoda matka musi być szczęśliwa. Do diabła, człowieku, wy-
korzystywałeś tę fabułę w prawdziwych wyznaniach dziesiątki razy. Wiesz, co
musisz zrobić. A więc zrób to). Posłuchaj, Gretchen ciągnąłem nie uda ci
się tak łatwo mnie pozbyć. W ostatnią środę nocą w Szczęśliwym Smoku . . . no
cóż, dla mnie to była ostatnia środa, podczas gdy ty wałęsałaś się po niezwykłych
liniach czasu i najwyrazniej bawiłaś się wesoło. W ostatnią środę, według mo-
jego kalendarza, w Spokojnych Snach doktora Chana w komorze Szczęśliwy
Smok obiecałaś, że za mnie wyjdziesz. . . i gdyby Hazel się nie obudziła, poczę-
libyśmy to dziecko już wtedy. Oboje to wiemy. Jednakże ona się obudziła i kazała
mi wrócić na jej drugą stronę. Spojrzałem na Hazel. Popsułaś nam zabawę.
Niech ci się jednak ani przez sekundę nie wydaje ciągnąłem że wymigasz
się od małżeństwa ze mną po prostu dlatego, że zrobiłaś sobie dzieciaka, podczas
gdy ja leżałem chory. Nie da rady. Powiedz jej, Hazel. Nie wymiga się, prawda?
Nie, nie wymiga. Gretchen, wyjdziesz za Richarda.
Ale, babciu, nie obiecałam, że za niego wyjdę. Nie obiecałam!
Richard mówi, że obiecałaś. Jednego jestem pewna: kiedy się obudziłam,
oboje mieliście zamiar zrobić dziecko. Być może trzeba było udawać, że nie wi-
dzę. Ale w czym sprawa, moja droga? ciągnęła Hazel. Powiedziałam już
Richardowi, że poprosiłaś mnie o jego rękę. . . i że się zgodziłam, a teraz on po-
twierdził moją zgodę. Dlaczego nagle mu odmawiasz?
Och. . . Gretchen wzięła się w garść. To było wtedy, kiedy miałam
jeszcze trzynaście lat. Nie wiedziałam, że jesteś moją praprababcią. Mówiłam do
ciebie Gwen , pamiętasz? Poza tym myślałam jeszcze wtedy po lunacku. Luna-
cy to bardzo konserwatywna banda. Tu jednak, na Tertiusie, nikogo nie obchodzi,
jeśli kobieta ma dziecko, ale nie ma męża. W Drugich Harpiach większość ptasz-
ków ma pisklęta, a tylko niektóre są zamężne. Trzy miesiące temu walczyłyśmy
pod Termopilami, by się upewnić, że tym razem Grecy zwyciężą, i dowodziła
258
nami pułkownik rezerwy, bo nasza stała dowódczyni miała właśnie coś wysie-
dzieć . Tak to załatwiamy my, starzy zawodowcy. %7ładen problem. Mamy własny
żłobek na Barrelhouse, Richard, i opiekujemy się naszymi dziećmi, naprawdę.
Gretchen odparła sztywnym tonem Hazel moja prapraprawnuczka
nie będzie się wychowywać w żłobku. Do cholery, córko, sama się wychowy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]