[ Pobierz całość w formacie PDF ]

całkowicie ich ogłuszył. Czarownik zaczął krwawić z uszu. Trwało to zaledwie trzy sekundy,
a oboje czuli się, jakby czarownica postarzyła ich o jakieś dwadzieścia lat. Villevort upadł.
- To już wszystko?  Anita nie kryła rozczarowania.  To wszystko, co chciałeś mi
pokazać ty łachmyto? Przez takie zero jak ty moje prace ulegną takiemu
spowolnieniu?
Licho powoli podchodziło do leżącego bez tchu Naedriana. Czarownik powoli odzyskiwał
władzę w kończynach. Wydawało się, że licho za chwilę ucapi go za głowę i podetnie gardło
swoim sztyletem. Villevort w tej jednak chwili chwycił za kieszeń i wyjął jedną z fiolek
zawierającą magiczną miksturę, którą sporządził przed kilkoma godzinami. Szybko wypił
zawartość i w mgnieniu oka wystrzelił w Anitę kolejną falę ognia. Nie poprzestał jednak tylko
na tym. Wymawiając niezrozumiałe słowa, obracał w dłoniach stale powiększającą się
wielokolorową kulę. Gdy pocisk osiągnął swoją ostateczną wielkość, Naedrian cisnął nim
w zbliżającą się Anitę. Nic jednak się nie stało.
49
- Co to było?  czarownica zdziwiła się.
- Jasna cholera. By cię trąd i zaraza...  Villevort złorzeczył.
Anita jednym gestem wywołała pomniejszą wersję wichury i ponownie cisnęła Naedrianem
maciejpuchalski.blogspot.com
na ścianę. Ten znów opadł bez tchu na posadzkę.
- Czar Ci nie wyszedł. Jaka szkoda. Zdaje się, że dość już Cię poobijałam. Pora
zakończyć Twój nędzny żywot.
Naedrian na to właśnie liczył. Blef się udał. Anita myślała, że jego czar nie zadziałał, że być
może on się pomylił podczas inkantacji. A o to mu właśnie chodziło. Najbliższy czar bojowy,
jakim chciała go zabić, miał zniszczyć ją samą.
- Zniszczyłeś moje księgi. Moje bezcenne zapiski. Teraz cała moja praca poszła na
marne. Nie wytrzymam kolejnych stuleci w tych ponurych lochach. Jednakowoż,
przyprowadzając mi tutaj swoją towarzyszkę, podsunąłeś mi świetny pomysł. Za
chwilę przejmę jej ciało, a ty będziesz patrzył, jak ona umiera.
Hilda znieruchomiała ze strachu. Villevort przełknął ślinę. Tego się nie spodziewał. Nie miał
pojęcia, jak jego czar zareaguje w momencie, gdy ona rzuci swój. Nie dane mu jednak było
się zastanowić.
- Nie bój się moja droga. Zmierć nie boli.  Anita przemówiła do Hildy.  Wezmę
Twoje wątłe ciałko i wyjdę stąd. Podziękuj Villevortowi za to, że naraził Cię na takie
niebezpieczeństwo.
Anita wypowiadała słowa zaklęcia powoli. Magia zbierała się pomiędzy jej palcami, a Hilda
drżała coraz bardziej. Wreszcie gruba jak beczka wiązka światła połączyła twarz bawarskiej
księżniczki i trupią czaszkę licha. W tym momencie feeria różnokolorowych ogników
wystrzeliła spomiędzy żeber Anity. Nim ta zorientowała się, że to czar Villevorta, było już za
pózno. Miniaturowa eksplozja odrzuciła obie kobiety do tyłu, wywołując przy tym ogromny
huk.
Chwilę pózniej Naedrian podniósł się z ziemi. Był cały potłuczony i obolały.
Podczołgał się do leżącej bez tchu Hildy. Szarpnął nią.
- Zbudz się. Wstawaj. Musisz dokończyć dzieła. Dobij ją jej własnym sztyletem. 
tłumaczył.
Hilda otworzyła oczy. Szybkim ruchem ostrza cięła Naedriana w policzek. Czarownik syknął
z bólu. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. Czar zadziałał, ale jak widać dość opacznie.
- Ty gnoju! Nie wiem, jaką władałeś magią, ale drugi raz nie dam się oszukać. Będziesz
zdychał w cierpieniach.  Hilda przemówiła starczym, metalicznym głosem.
Złożyła dłoń w kształt jednego ze swoich wcześniejszych zaklęć, ale nic się nie stało.
- Jak to? Dlaczego to nie działa?!  wrzeszczała, nie dowierzając.
Naedrian dotknął rany na policzku. Błękitne światełko rozlało się po jego twarzy. Cięcie
znikło równie szybko, jak się pojawiło.
- Ciekawe. Zaprawdę ciekawe. Doszło do przerzutu, ale bez umiejętności magicznych.
Anita w ciele Hildy wybiegła pośpiesznie z kaplicy. Naedrian chciał ruszyć za nią, ale nie
miał już siły. Spojrzał tylko na bezwładnie leżące obok niego trupie ciało dawnej Anity. Teraz
to był nowy dom Hildy von Nordheim.
- Co ja narobiłem.  to powiedziawszy, osunął się na ziemię i stracił przytomność.
50
Rozdział 4
Nocą lasy tętniły życiem, gdy zwierz wszelaki wychodził na żer. Sowy pohukiwały, wilki
maciejpuchalski.blogspot.com
wyły, lisy i kuny zakradały się do kurników gospodarzy. Jedynie blask księżyca rozświetlał
nieprzeniknioną ciemność. Ziemski satelita miał szczególną moc, którą ludzie XV wieku czę-
sto bagatelizowali. W Italii rozkwitał nowy trend zwany przez wszystkich Odrodzeniem.
Moda ta rozlewała się na wszystkie kraje Europy. Ludzie bardziej skłaniali się ku nauce, logi-
ce, filozofii niż magii, czarom i klątwom. Paradoksalnie mogło to być możliwe właśnie dzięki
zabiegom takich instytucji jak Amsterdamska Inkwizycja, która była wielkim wrogiem za-
równo postępowego Renesansu, jak i pogańskiego okultyzmu. Holenderscy duchowni byli
wybitnymi specjalistami od zwalczania destrukcyjnych kultów, sekt oraz czarów. Umieli sku- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl