[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śmiercią biednego doktora. Potem pan Abbot
miał chyba wyrzuty sumienia. Bądz co bądz
padły przykre słowa, a on nie mógł już ich
cofnąć.
- Tak, to prawda - mruknął Luke, z powagą
kiwając głową. - Dziwny zbieg okoliczności.
Pokłócił się z doktorem Humbleby i doktor
Humbleby nie żyje... wyrzucił pani syna z pracy
i chłopiec umarł! Sądzę, że dwa takie zdarzenia
skłonią pana Abbota do powściągnięcia w
przyszłości swego języka.
- To samo było z Harrym Carterem,
właścicielem baru Siedem Gwiazd - powiedziała
pani Pierce. - Doszło między nimi do ostrej
sprzeczki, a w tydzień pózniej Carter utonął. Ale
nie można o to oskarżać Abbota. Cała wina leży
po stronie Cartera. Poszedł pijany do domu
pana Abbota i na całe gardło wykrzykiwał
ordynarne słowa. Biedna pani Carter miała z
nim krzyż pański i trzeba przyznać, że śmierć
męża jest dla niej prawdziwym
błogosławieństwem.
- Zostawił córkę, prawda?
- Ach - westchnęła pani Pierce. - Nie lubię
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
plotkować.
To oświadczenie było niespodziewane, ale
obiecujące. Luke wytężył słuch i czekał.
- To tylko zwykłe gadanie. Lucy Carter jest
ładną dziewczyną i gdyby nie różnica
pochodzenia, chyba nikt by na to nie zwrócił
uwagi. Ale tak było i wszyscy o tym plotkowali...
zwłaszcza po tym, jak Carter poszedł prosto do
jego domu, wrzeszcząc i przeklinając.
Ta chaotyczna wypowiedz skierowała Luke'a na
nowy trop.
- Pan Abbot wygląda na mężczyznę, który
potrafi docenić dziewczęcą urodę - zauważył.
- Tacy już są mężczyzni - stwierdziła pani
Pierce. - Nic takiego nie mają na myśli... po
prostu mimochodem rzucą jakieś słówko, ale
ludzie to tylko ludzie i w rezultacie zwraca się na
to uwagę. To normalne w takim spokojnym
miasteczku jak nasze.
- To zachwycająca okolica - powiedział Luke. -
Tak świetnie zachowana.
- Tak właśnie mówią artyści, ale osobiście
uważam, że jesteśmy trochę zacofani. Nic się tu
nie buduje. A na przykład w Ashevale postawili
sporo nowych domów... niektóre mają zielone
dachy, a w oknach witraże.
Luke lekko się wzdrygnął.
- Macie tu wspaniałą nową szkołę - pochwalił.
- Mówią, że to piękny budynek - powiedziała
pani Pierce bez większego entuzjazmu. -
Oczywiście jego lordowska mość wiele zrobił dla
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
naszego miasteczka. Wszyscy doskonale wiemy,
że ma dobre zamiary.
- Czyżby pani nie sądziła, że jego wysiłki zostały
uwieńczone powodzeniem? - spytał Luke z
rozbawieniem.
- No cóż, sir, on nie pochodzi z prawdziwej
szlachty tak jak panna Waynflete czy panna
Conway. Ojciec lorda Whitfielda prowadził
sklep z butami zaledwie o kilka domów stąd.
Moja matka doskonale pamięta, że Gordon
Ragg był sprzedawcą w tym sklepie. Teraz jest
lordem i bardzo bogatym człowiekiem, ale to nie
to samo, prawda, sir?
- Chyba nie - przyznał Luke.
- Proszę mi wybaczyć, że o tym wspomniałam,
sir - powiedziała pani Pierce. - Naturalnie wiem,
że zatrzymał się pan w rezydencji lorda i pisze
pan książkę. Ale jest pan kuzynem panny
Bridget, a to całkiem inna sprawa. Cieszymy się,
że znów będzie panią na Ashe Manor.
- Jestem tego pewien - oznajmił Luke.
Z nagłym pośpiechem zapłacił za papierosy i
gazetę, a potem wyszedł ze sklepu.
Do diabła, nie powinienem się w to osobiście
angażować! - pomyślał ze złością. Jestem tu po
to, by wytropić przestępcę. Co mnie obchodzi,
za kogo wyjdzie ta czarnowłosa czarownica?
Przecież ona nie ma z tą sprawą nic wspólnego...
Szedł wolno ulicą. Z trudem odsunął od siebie
myśli o Bridget.
"A zatem - powiedział do siebie. - Abbot. -
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Poszlaki świadczące przeciwko niemu.
Wykryłem jego powiązania z trzema ofiarami.
Pokłócił się z doktorem Humblebym, z Carterem
i z Tommym Pierce'em... i wszyscy trzej nie żyją.
Co go łączyło z Amy Gibbs? Jaki prywatny list
widział ten piekielny chłopak? Czy znał
nazwisko nadawcy? Mógł się do tego nie
przyznać swojej matce. Ale przyjmijmy, że to
zrobił. Przypuśćmy, iż Abbot uważał, że trzeba
zaniknąć mu usta. To możliwe! Tak to można
określić. Możliwe! Ale to za mało!"
Przyspieszył kroku, rozglądając się wokół z
nagłym rozdrażnieniem.
To przeklęte miasteczko działa mi na nerwy -
pomyślał. Jest takie pogodne, spokojne i
dziewicze, a przez cały czas ciąży nad nim piętno
obłąkańczych morderstw. A może to ja
zwariowałem? Czy Lavinia Pinkerton była
szalona? Ostatecznie wszystko to mogło być
zwykłym zbiegiem okoliczności... tak, śmierć
doktora Humbleby'ego i cała reszta...
Obejrzał się i nagle ogarnęło go silne poczucie
nierzeczywistości.
- Takie rzeczy się nie zdarzają... - mruknął.
Kiedy spojrzał na długą, pofałdowaną linię
wzgórza Ashe Ridge, to poczucie nierealności
natychmiast zniknęło. Ashe Ridge istniało
naprawdę... było świadkiem wielu
niesamowitych rzeczy: czarów, okrucieństwa,
krwawych zbrodni i grzesznych obrzędów...
Nagle zobaczył dwie osoby spacerujące po
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
zboczu wzgórza. Bez trudu rozpoznał w nich
Bridget i Ellsworthy'ego. Młody mężczyzna,
pochylając się lekko w stronę Bridget,
gestykulował swymi dziwnymi rękami.
Wyglądali jak dwie postacie ze snu. Luke miał
wrażenie, że miękkimi, kocimi susami bezgłośnie
przeskakują z jednej kępy darni na drugą.
Wiatr rozwiewał czarne włosy Bridget. Luke
znów poczuł, że przyciąga go do niej jakaś
magiczna siła.
- Jestem po prostu zaczarowany - powiedział do
siebie. Stał nieruchomo, czując dziwne
odrętwienie.
Kto zdejmie ze mnie ten urok? - pomyślał ze
smutkiem. Chyba nikt.
X
ROSE HUMBLEBY
Słysząc za plecami cichy szmer gwałtownie się
odwrócił i ujrzał niezwykle piękną dziewczynę o
bujnych kasztanowych lokach i dość nieśmiałym
spojrzeniu ciemnoniebieskich oczu.
- Pan Fitzwilliam, prawda? - spytała, rumieniąc
się z zażenowania.
- Owszem. Ja...
- Nazywam się Rose Humbleby. Bridget mówiła
mi, że... ma pan przyjaciół, którzy znali mojego
ojca.
Opalona twarz Luke'a nieco poczerwieniała.
- To było dawno temu - powiedział niepewnie. -
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Oni... eee... znali go jeszcze jako młodego
człowieka... zanim się ożenił.
- Och, rozumiem.
Rose Humbleby wydawała się rozczarowana.
- Pisze pan książkę, prawda? - spytała po chwili.
- Owszem. To znaczy zbieram do niej materiały.
O tutejszych przesądach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]