[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Siadaj. Ja podam kolację.
Jordan z wdzięcznością przyjęła jego propozycję. Cieszyła się, że przy
okazji będzie go obserwować przy pracy. Mimo ogromnego zmęczenia, nie
mogła nie zauważyć, jak dobrze wyglądał w zwykłym, codziennym ubraniu.
Bez zbędnej krzątaniny Nick poustawiał talerze i szklanki, położył
kurczaka na półmisku, osobno wyłożył sałatkę, a na koniec nalał do szklanek
coli i wsypał lód.
- Jesteś jak bajkowy książę - powiedziała Jordan, gdy wreszcie usiadł obok
niej.
Nick uśmiechnął się szelmowsko.
- Wiem. Zastanawiałem się tylko, kiedy to wreszcie zauważysz.
- Dostrzegłam to tuż po tym, gdy się po raz pierwszy pocałowaliśmy. -
Zmarszczyła czoło. - Tak. Na pewno wtedy, potem już nigdy nie słyszałam
żabiego kumkania.
- Jordan Donner, jesteś okropną kobietą.
- Wiem. I zastanawiałam się, kiedy to wreszcie zauważysz.
Do końca posiłku milczeli. Nick prędko uporał się ze zmywaniem.
- Może pooglądamy telewizję? - zaproponował, przechodząc do pokoju.
Nagle zatrzymał się i popatrzył z troską na Jordan. - Nie jesteś za bardzo
zmęczona?
Jordan była znużona. To był dla niej długi gorący dzień i chciała wcześnie
położyć się spać.
- Tuż po dzienniku będzie wspaniały film - powiedziała.
RS
52
- Sierżant York"? - Oczy Nicka rozbłysły. - Wiedziałem, że się
rozumiemy. Nie tylko lubisz pizzę, kurczaka! żaby, ale również stare filmy. -
Złożył dłonie na piersi i poszedł w stronę sofy. Chyba się zakochałem.
Jordan roześmiała się, bo wiedziała, że Nick oczekuje tego. Jednak jego
słowa w rzeczywistości obudziły w niej znajomą tęsknotę. Czy można
zakochać się tak po prostu? W taki nieskomplikowany i... niczym nie
uwarunkowany sposób,?
Siłą woli odpychała te sentymentalne rojenia.
- Włącz telewizor. Pójdę się przebrać.
- W coś wygodniejszego?
- W dżinsy.
Nick westchnął teatralnie.
- Wiedziałem, że wyglądasz zbyt dobrze, by tak mogło zostać.
Gdy wróciła do pokoju, Nick był zaabsorbowany słuchaniem wiadomości.
Na kartce, którą miał przed sobą, kreślił prędko uwagi dotyczące dziennika.
Zerkając mu przez ramię, Jordan przeczytała: Tom - za rozwlekły, poprawić
wstęp.
Jordan usadowiła się na drugim końcu .sofy i również zaczęła oglądać
wiadomości, starając się z pełnym obiektywizmem ocenić ich jakość. Gdy
nadszedł fragment, który zrobiła razem z Claytonem, zamarła na dzwięk
pióra skrzypiącego po papierze.
- Niezły kawałek - rzekł Nick po zakończeniu programu.
Jordan uśmiechnęła się do siebie. Clayton na pewno nie omieszkał
zaznaczyć, że ten reportaż to jej dzieło.
Przypomniała jej się sprawa, nad którą już się kiedyś zastanawiała.
- Czy robiłeś kiedyś reportaże wspólnie z Claytonem? Nick nie odzywał
się. Położył kartkę i pióro na podłodze obok sofy i dopiero wtedy
powiedział:
- Clayton był moim oficerem koordynacyjnym.
- Ty latasz? - Jordan nie posiadała się ze zdziwienia. Oczywiście
wiedziała, że Clayton dawniej dowodził całą eskadrą helikopterów.
Nick zastygł w bezruchu.
- Już nie.
- Jak mogłeś przestać? Latanie jest fantastyczne! W powietrzu można
poczuć się tak wolnym, tak...
- Znam te wszystkie odczucia. Też ich doświadczałem. Ale to się
skończyło.
RS
53
- Jednak...
- Powiedzmy, że odbyłem o jeden lot za dużo.
Nie chciała patrzeć na jego smutną i zrezygnowaną twarz. Domyślała się,
że Nick wspomina teraz swego przyjaciela, i bardzo pragnęła go pocieszyć.
Postanowiła nie kontynuować tematu.
- Już czas na film - oznajmił Nicholas. Głos miał beztroski, ale brzmiał w
nim wymuszony ton.
- Przyniosę trochę prażonej kukurydzy. - Jordan ruchem ręki kazała mu
pozostać na sofie i wyszła do kuchni. Gdy wróciła, ujrzała Nicka
wyciągniętego wygodnie na całej długości kanapy.
- Poczekaj - powiedział, zauważając wzrok Jordan -zaraz się posunę.
Tego się właśnie obawiała.
Nick poklepał dłonią sofę tuż przy swych nogach.
- Siadaj tu - rzekł, widząc, że dziewczyna się ociąga. - Jeśli się nie
zmieścisz, to się przesunę.
Jordan przystała na tę propozycję, aby pokazać, że się nie boi. Na
początku nie potrafiła, się rozluznić. Rozpraszała ją jego bliskość, jego nogi
tuż przy jej biodrze, ruchy mięśni, gdy wyciągał rękę, by wziąć w garść
trochę kukurydzy. Dopiero pózniej przyzwyczaiła się do jego obecności i
nawet była zadowolona, że odchylając głowę do tyłu," może używać jego
piersi jako poduszki.
Głęboki i równy oddech Nicka działał kojąco. Wkrótce powieki Jordan
zaczęły opadać, a film coraz bardziej zaczął przypominać czarno-białą
sieczkę. Jak przez mgłę usłyszała zachrypnięty szept Nicka:
- Zbudz się, śpiącą królewno. W łóżku będzie ci wygodniej.
Jordan poruszyła się rozespana, wtulając się mocniej w ciepło jego ciała.
Nie chciała wstawać. Było jej przytulnie i wygodnie. Zmarszczyła brwi. Coś
ją z tyłu uwierało. Ruchem bioder starała się wygładzić nierówność, której
nie czuła zasypiając. Nagle usłyszała urywany szept:
- Jordan, przestań się wiercić albo stracę nad sobą panowanie.
Zamarła. Jej zamroczony snem umysł momentalnie otrzezwiał. Wiedziała
już, co to za nierówność". Powietrze wydało jej się ciężkie, a cisza w
pokoju nie do zniesienia. Jedynym odgłosem było brzęczenie telewizora, co
wskazywało na zakończenie nadawania programu przez KJTX.
Jak długo spała? Biedny Nick, musiało mu być niewygodnie. Podniosła
głowę i usilnie starała się patrzeć mu w. oczy.
- Przepraszam cię, Nick. Musiało ci być okropnie niewygodnie.
RS
54
Rzucił jej spojrzenie sugerujące, że chyba postradała zmysły, a potem jego
wzrok powędrował niżej.
- Do tej pory żaden facet się jeszcze na to nie skarżył. Jordan podążyła
wzrokiem za jego spojrzeniem do miejsca, gdzie pod tkaniną spodni
rysowało się wyrazne wybrzuszenie, a potem znów spojrzała na jego twarz,
pełną zdumienia. Już miała wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymał ją wyraz
urażonej męskiej dumy, który dostrzegła w czarnych oczach.
- Nie, to nie to - wyjąkała. - Chciałam tylko powiedzieć, że... - umilkła
zakłopotana. - To znaczy - wyrzuciła z siebie, patrząc gdzieś w bok - to
znaczy, chodziło mi o to, że musiało ci być okropnie niewygodnie, bo spa-
łam oparta o ciebie jak o poduszkę. Więc przepraszam, że cię tak
przygniatałam. A nie, że... że... - Nie wiedziała, jak ma skończyć.
Nick zaczął się śmiać.
- Dzięki Bogu, że to o to chodziło. - Objął ją dłońmi w pasie i postawił na
nogi. - Bo inaczej, moje ego nigdy by już nie odżyło.
Jordan podeszła, by wyłączyć telewizor. Po chwili znów spojrzała w
stronę Nicka i zobaczyła wyciągniętą w swoją stronę dłoń.
- Odprowadz mnie do drzwi usłyszała, a jej serce zaczęło bić jak
oszalałe. Nie wiedziała, czy był to wyraz ulgi, że zdecydował się pójść, czy
też znak rozczarowania, że jednak odchodzi. Wyglądał pociągająco z tą roz-
czochraną czupryną i oczami pełnymi pożądania. Boże, jak ona go teraz
pragnęła.
Ich dłonie splotły się i Jordan przez chwilę rozkoszowała się intymnością
tego dotyku. Wolno poszli w stronę drzwi.
Nick musiał puścić jej rękę, by pomanipulować przy zaciętym zamku.
- Będę musiał się tym zająć - rzekł, gdy wreszcie drzwi ustąpiły.
- To wspaniałe, że tak pomyślałeś, ale w zasadzie nie musisz tego robić.
Jak tylko znajdę coś lepszego, od razu się stąd wyprowadzę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]