[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dlatego nie nale\y przykładać do nich większej wagi.
Anna uśmiechnęła się i westchnęła boleśnie.
- Zgadzam się co do zasady, ale w tym przypadku uwa\am, \e powinnaś ich
wysłuchać.
- Dlaczego? - zapytała Karla nieswoim głosem, czując, jak zasycha jej w
gardle.
- Poniewa\ większość plotek o nim jest prawdziwa. - Uśmiech dziewczyny
stał się niemal cyniczny. - Ten geniusz sam je potwierdził.
Karla nie pragnęła niczego słuchać, nie chciała dowiedzieć się tego, co Anna
zamierzała powiedzieć. Na ustach wcią\ czuła ciepło warg Jareda, jej ciało
pamiętało ka\dy dotyk palców malarza, ciepło i delikatność jego dłoni, wilgoć ust.
 Cholera! - zaprotestowała w myślach, wbijając paznokcie w dłoń. - Nie
chcę nic wiedzieć!
Ju\ zamierzała odwrócić się od Anny i odejść, kiedy nagłe wspomnienia
zmroziły jej członki. Przypomniała sobie irytujące zachowanie Cradowga w
wieczór otwarcia galerii.
 Czy Jared mógłby być bezwzględny? - zapytała samą siebie, a odpowiedz
nadeszła natychmiast. Tak, gdyby miało to słu\yć jego celom, gdyby tylko chciał.
Kobieta z rezygnacją opuściła ramiona.
- No dobrze, Anno - westchnęła zmęczonym głosem. - Oświeć mnie, skoro
tak bardzo tego pragniesz.
Dziewczyna oblizała spieczone usta.
- Karlo, proszę, zrozum, \e wspominam o tym tylko dlatego, \e nie chcę, aby
on cię zranił.
Karla skinęła głową, mając nadzieję, \e postępowaniem asystentki nie
kieruje zwykła zazdrość.
- Rozumiem - mruknęła - i czekam na twoją opowieść.
- Więc po pierwsze - zaczęła pracownica, lecz przerwała, spoglądając na
wchodzącego do galerii klienta. - Mam go obsłu\yć?
Wskazała na starszego mę\czyznę, uśmiechającego się nieśmiało.
- Nie, ja się nim zajmę - szepnęła Karla, obdarzając gościa uśmiechem. - Ale
mo\esz zaparzyć kawy. Prawie południe, a my nie miałyśmy porannej przerwy.
Karla spędziła pół godziny z klientem, który zupełnie nie znał się na
współczesnej sztuce Zachodu, ale przejawiał ogromną ochotę dokonania jakichś
zakupów. Kiedy wreszcie z wielką paczką pod pachą opuścił galerię, jej
właścicielka uspokoiła się wewnętrznie, zadowolona z interesu, jakiego dokonała.
Nucąc cicho, weszła do biura. Ujrzała Annę siedzącą przy biurku, z twarzą
podpartą na łokciach, z ponurą miną, wpatrującą się bezmyślnie w fili\ankę kawy.
Obawy i niepokój Karli natychmiast powróciły.
Wywiesiła na drzwiach wejściowych karteczkę z napisem  Przyjęcie
towaru , powróciła do asystentki i po nalaniu sobie kawy z dzbanka usiadła
naprzeciw dziewczyny.
- Dobrze, Anno, mamy godzinną przerwę i proponuję, abyśmy nie
zmarnowały tego czasu.
Brwi pracownicy uniosły się pytająco.
- Oczarował cię, co?
Karla zamarła. Nie mogła zapomnieć odczuć, jakie budziły się w niej w
obecności Jareda, chocia\ oczarowanie nie było najwa\niejszym z nich.
- Nie - skłamała przez zaciśnięte zęby. - Jestem du\ą dziewczynką i sama
potrafię o siebie zadbać. Udziel mi tylko informacji, które według ciebie powinnam
znać, a ja sama zadecyduję, jak je spo\ytkować.
- Dobrze, jak chcesz. - Anna wydała długie, głośne westchnienie. - Czy
wiesz, \e ojciec Jareda, Rhys Cradowg, jest jednym z najwa\niejszych facetów w
Arizonie?
Karla wysiliła pamięć. Przypominała sobie to imię, głównie dlatego \e było
tak niezwykłe, lecz nie wiązała go z \adnym konkretnym faktem.
- Zdaje się, \e znam to imię, ale& - uśmiechnęła się przepraszająco. - Byłam
zbyt zapracowana, aby zaprzątać sobie głowę innymi sprawami. Dlaczego to takie
wa\ne, czy znam ojca Jareda?
- Widzisz, Rhys jest skończonym facetem - ciągnęła dziewczyna
nieubłaganie. - A wykończyła go jedyna osoba, znająca jego słabe punkty&
Własny syn.
Głębokie zmarszczki przecięły czoło Karli, lecz nie dawała wiary tym
wiadomościom.
- Nie oszukuj mnie, Anno - w głosie kobiety zabrzmiało zmęczenie. -
Dlaczego Jared miałby uczynić krzywdę swojemu ojcu?
- Z powodu indiańskiej krwi.
- Co? - oburzyła się Karla, prostując się tak gwałtownie, \e wylała na dłoń
trochę gorącej kawy. Zerwała się z krzesła i wściekłym gestem odstawiła fili\ankę
na stół. Była zła, strasznie zła! Złapała serwetkę i wycierając dłoń, zwróciła się do
Anny:
- Chcesz mi wmówić, \e Jared jest bezwzględnym człowiekiem, bo płynie w
nim indiańska krew?
- Oczywiście, \e nie.
- Więc po diabła to mówisz? - Karla z trudem opanowała wybuch gniewu. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl