[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pokonywała puste ulice z prędkością rajdowego kierowcy. -To
były nocne wizyty w szpitalach. Ale zdarzały się również
dzienne.
Tony podejrzewał, że trochę dramatyzuje.
- Gdzie byli wtedy twoi rodzice? - spytał.
- Ojciec pracował na trzy zmiany w restauracji. A jeśli chodzi
o moją matkę... - Na twarzy Mikky pojawiło się napięcie. -
Możesz zgadywać z takim samym skutkiem jak ja. - Zdając
sobie sprawę, że głos jej się zmienił, odchrząknęła. - Może
pójdziesz teraz przygotować łóżko, dobrze?
Wejrzenie w jej przeszłość sprawiło, że poczuł się
niezręcznie. Nie wiedział, co powiedzieć, gdy stawał w obliczu
cudzych problemów. Teraz, kiedy mu się zwierzyła, poczuł
wobec niej dziwne zobowiązanie.
- Już idę - powiedział.
- Mogę zadzwonić? - spytała.
- Oczywiście, proszę bardzo - zawołał z sypialni. Mikky
wykręciła numer komórki Johnny'ego. Zmarszczyła
brwi, gdy odezwała się poczta głosowa.
Zaciekawiony Tony pojawił się w drzwiach sypialni.
- Nie odbiera?
- Nie. - Z rezygnacją odłożyła słuchawkę. - Nie ma z nim
kontaktu. Nie znoszę tego! - Z westchnieniem minęła Tony'ego i
weszła do sypialni. - Myślę, że miałabym zapewnioną lepszą
łączność, gdybym związała sznurkiem dwie puszki.
- To musiałby być bardzo długi sznurek - rzekł, wchodząc za
nią do pokoju.
Zauważyła, że zostawił dla niej dojście do łóżka. Zrobił to z
rozmysłem czy przez przeoczenie? Pochyliła się i ostrożnie
położyła dziecko na plecach. Gdy Tony wyciągnął do niego
ramiona, Mikky chwyciła go za rękaw.
- Co ty wyprawiasz?
- Zamierzam przewrócić go na brzuch.
RS
45
- Kiepski pomysł. - Nadal trzymając go za rękaw, pokręciła
głową.
- Wszystkie dzieci śpią na brzuchu.
- Już nie. Ostatnie badania dowodzą, że ryzyko śmierci w
łóżeczku jest o wiele mniejsze, gdy dziecko śpi na plecach. -
Uniosła brwi. - Czasami pilnuję moich małych siostrzeńców.
Jestem niezle zorientowana w tych sprawach.
- Czy ktoś kiedykolwiek wygrał z tobą spór? - spytał z
westchnieniem.
Przykryła Justina kocem.
- Tylko wtedy, gdy nie miałam racji. - Odsunęła się i
zastawiła łóżko jeszcze jednym kartonem.
Szalona kobieta... Dostanie przepukliny, byle tylko
udowodnić, że jest macho. Powstrzymując cisnący się na usta
komentarz, odepchnął ją lekko i sam przysunął karton. Justin
mógłby się wydostać z tej twierdzy tylko skokiem o tyczce.
- Jak często, twoim zdaniem, zdarza ci się mieć rację? -
spytał. Popatrzyła mu prosto w oczy z niewinnym wyrazem
twarzy.
- Ostatnio każdego dnia. Miał wrażenie, że mówiła serio.
RS
46
ROZDZIAA PITY
Tony poczekał, aż przestała mówić i dopiero wtedy wszedł do
kuchni. Ale niski, zmysłowy głos ciągle dzwięczał mu w
uszach. Ten głos go intrygował, a może i podniecał?
Nie, to niemożliwe. Nie ktoś taki jak Mikky...
- Dodzwoniłaś się do brata?
- Tak. - Odłożyła słuchawkę i odwróciła się. - Johnny nie był
zbyt zachwycony, ale mi wybaczy. Zawsze tak jest.
Tony roześmiał się krótko. Rządziła swoją rodziną, jak na
prawdziwą despotkę przystało.
- Czy miał jakiś wybór?
- Oczywiście. Mógł jeszcze umrzeć. Zawsze pozostawiam
moim krewnym wybór.
Kapryśny uśmiech igrał na jej ustach. Mimo że Tony za nic w
świecie nie chciał się do tego przyznać, było w tym uśmiechu
coś, co go pociągało. Miał wrażenie, że nie tylko swoich
krewnych stawiała przed takim wyborem. Drobna, szczupła i
pozornie delikatnie wyglądająca Michelle Różański mogła być
klasycznym przykładem niezależnej kobiety końca
dwudziestego wieku.
Jakże różniła się od Teri! Teri, którą poznał na pierwszym
roku w college'u, zwracała się do niego ze wszystkimi
problemami. Czuł, że jest całkowicie od niego zależna. Gdy
odeszła, zabrakło mu kogoś, komu byłby potrzebny.
Może dlatego nie wahał się zatrzymać Justina? Przynajmniej
dopóki nie wróci po niego matka?
- Lepiej już pójdę - powiedziała Mikky z wahaniem. - Dasz
sobie radę?
Nie był przyzwyczajony do tego, by kwestionowano jego
umiejętności. Nawet jeśli chodziło o opiekę nad dzieckiem...
- Nie jestem całkiem bezradny - odparł z lekką irytacją.
- Tego nie powiedziałam.
RS
47
Zmrużył oczy. Znowu to robiła. Jak zawsze wszystko
przekręcała do góry nogami tak, by wyglądało, że to on się myli.
Gdzie ona się tego nauczyła?
- Nie musiałaś.
Poczucie humoru, powtarzała sobie w duchu. Pamiętaj o
poczuciu humoru!
- Lepiej pójdę, zanim zaczniesz poddawać drobiazgowej
analizie moją apodyktyczną osobowość. - Nie rozumiejąc,
dlaczego ciągle zwleka, odwróciła się w końcu i sięgnęła do
klamki. - Do zobaczenia w poniedziałek!
- Zaczekaj! Mikky zawahała się.
- Słucham? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl