[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przed śmiercią i chęć uczynienia wszystkiego, by jej uniknąć.
Thornton odkręcił ustami pióro i używając lewej ręki jako podpórki, szybko nakreślił żądane słowa
na sztywnym białym mankiecie. Jego oddech zamieniał się w obłoczek pary.
Gdy skończył, podniósł głowę, podniecony jak dziecko, które czeka na pochwałę,
- Proszę wysunąć przed siebie mankiet, żebym mógł przeczytać - rozkazał Gabriel.
Thornton wyciągnął przed siebie mankiet. Brązową nakrętkę z pióra wciąż trzymał w ustach, ręka
wyraznie drżała, mankiet też. Czarne litery skakały.
Gabriel wyrwał mankiet z ręki Thorntona. Czarne pismo znacznie różniło się od charakteru pisma z
listów Victorii. Zauważywszy to, Gabriel poczuł ucisk w żołądku. To nie Thornton pisał listy do
Victorii Childers.
12
Victoria właśnie wsuwała brzegi lnianego prześcieradła pod materac, kiedy przed jej oczami
przefrunął kawałek sztywnego białego materiału.
Zaskoczona podniosła go.
Był to mankiet koszuli. Poplamiony czarnym atramentem.
Odwróciła go.
 Odwieczne pragnienie kobiet" - przeczytała.
Serce załomotało jej w piersi. Wypuściła mankiet z ręki i wyprostowała się.
Kawałek materiału upadł na podłogę. Ciepły oddech załaskotał Victorię w plecy.
Odwróciła się.
Gabriel stał zaledwie kilka centymetrów od niej. Pachniał zimnym powietrzem i londyńską mgłą.
Victoria poczuła, że szynka, bułeczka i jajka, które wcześniej zjadła, podchodzą jej do gardła.
- Spotkałem się z pani byłym pracodawcą, mademoiselle Childers.
Spotkał się z jej byłym pracodawcą...
- To nie mój pracodawca napisał te słowa na mankiecie -powiedziała sztywno.
- Au contraire, mademoiselle. - Oddech Gabriela pachniał lekko cynamonem. - Słowa te skreślił
Peter Thornton, człowiek, który był niegdyś pani pracodawcą...
Był niegdyś?
Co Gabriel ma na myśli? %7łe Peter Thornton niegdyś ją zatrudniał? Czy że właśnie rozstał się z
życiem?
Czy Gabriel go zabił?
Victoria złapała się za szyję. Pod palcami czuła ostre uderzenia pulsu: śmierć, niebezpieczeństwo,
pożądanie
- Skąd pan wie, że mój były pracodawca nazywa się Peter Thornton?
- Wysłałem jednego z moich ludzi do biur pośrednictwa pracy. - Ciepły oddech Gabriela pozostawał
w kontraście z jego chłodnym spojrzeniem. - Wszędzie rozpowiadał, że chciałby zatrudnić
guwernantkę Victorię Childers, z którą wstępnie już rozmawiał, ale zgubił jej adres. W agencji była
pani kartoteka z adresem ostatniego miejsca zatrudnienia.
Victoria nie wiedziała, czy podziwiać Gabriela, czy czuć do niego urazę.
- Jest pan bardzo pomysłowy, sir - Przerażająco pomysłowy.
Mężczyzna, który pisał do Victorii listy, mógłby brać lekcje u Gabriela.
- Niewiedza zabija, mademoiselle - powiedział Gabriel łagodnie. -Tak samo jak tajemnica.
Wiedział o jej ojcu. O jej bracie.
Victoria nie miała już więcej tajemnic.
Jedna myśl błyskawicznie następowała po drugiej.
Victoria nigdy nie widziała pisma Petera Thorntona, ale jeśli to nie on pisał listy, to kto? W tym
samym momencie skojarzyła, że nie widziała również pisma srebrnookiego, srebrnowłosego
mężczyzny, który przed nią stał.
Laissez le jeu commencer.
Zaczynajmy przedstawienie.
Tylko kim są aktorzy?
Niespodziewany ból przeszył klatkę piersiową Victorii.
Gabriel jej nie ufa. Tymczasem ona mu zaufała.
Nie okaże strachu.
Opuściła rękę i wyprostowała się; sprężyste piersi podskoczyły pod związanym w węzeł jedwabiem.
- W związku z tym ponownie nabrał pan przekonania, że jestem wspólniczką mężczyzny... który
pana ściga.
Poczuła na policzku gorący oddech.
- A nie jest pani jego wspólniczką? - zapytał Gabriel obojętnie.
Poczuła zapach cynamonu.
Rzęsy Gabriela były za długie, zbyt gęste. Jego twarz była zbyt piękna. Zbyt nieprzystępna.
W powietrzu wciąż unosił się zapach palonej wełny.
Victoria była osłonięta jedynie narzutą z łóżka. Nawet gdyby miała gdzie się schronić, nie uciekłaby.
Gabriel spalił jej suknię.
Była w pułapce. Mogła ją uratować tylko prawda.
Sześć miesięcy temu prawda nie uratowała jej przed utratą pracy.
- Nie. - Victoria zgrzytnęła zębami. - Nie jestem jego wspólniczką.
- Mężczyzna, który napisał te listy, wiedział, że nosi pani jedwabną bieliznę, mademoiselle.
Peter Thornton był jedynym mężczyzną, który miał wstęp do jej sypialni.
A może jeszcze ktoś...
- Swoją bieliznę, oprócz tej, którą miałam na sobie, sprzedałam na St. Giles. - Victoria twardo
patrzyła Gabrielowi w oczy. - Każdy, kto mnie śledził, mógł wejść za mną i kupić to, co sprzedałam.
Myśl, że ktoś ją śledził, wcale nie dodała Victorii otuchy.
- Możliwe - przyznał Gabriel.
Tyle że mało prawdopodobne - mówiły jego oczy. Nie będzie błagać. Ani płakać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl