[ Pobierz całość w formacie PDF ]

absolutnie konieczne.
Ranna spojrzała błagalnie na Alice.
 To prawda? Stracę nogę? Czy mogę się jeszcze z kimś skonsultować? Mam prywatne
ubezpieczenie...
 Kim, oni naprawdę zrobią wszystko. I naprawdę musisz się poddać operacji. Wiem, jak
jest ci ciężko.
 Nie, nie wiesz.
 Rzeczywiście, mogę sobie tylko wyobrazić.
 Czy ja umrę? Alice ścisnęła jej dłoń.
 Mowy nie ma. Kim, nie mamy już czasu.
 Ted, mój narzeczony...
 Porozmawiam z nim, gdy się zjawi. Będzie na ciebie czekał...
Dziewczyna odjechała. Mimo nieustannego dowożenia nowych rannych, sytuacja
wydawała się opanowana. Zciągnięto dodatkowych lekarzy i pielęgniarki. Odwołano planowe
zabiegi i wypisano kogo się dało, by zwolnić łóżka.
Alice nie mogła dojść do siebie. Okazało się, że drogocenna powłoka normalności może
w każdej chwili pęknąć, że życia nikt nie gwarantuje. Nie walczyła na pierwszej linii, w sali
operacyjnej czy przy reanimacji. Wykonywała jednak setki czynności. Badała, czyściła rany,
opatrywała, znieczulała. Jej miękki głos uspokajał pacjentów i ich rodziny. Co pewien czas
myślała o Jeremym walczącym o życie młodej kobiety.
 Alice, kiedy skończysz? Przyjechali rodzice i narzeczony Kim Earl. Może z nimi
porozmawiasz? Samuel naprawdę nie ma czasu, a ona jest nadal na stole.
 Jasne, Fay, zaraz tam pójdę.
 Drobne ostrzeżenie. Narzeczony nie przyjął tego dobrze.
 A masz mu za złe? Musiał przeżyć szok. Fay pokręciła jednak głową.
 Przejął się głównie tym, że ona nie będzie miała nogi. Sama się zresztą przekonasz.
Bill i Sheila Earl byli wstrząśnięci, jak zwykle rodzice w takich wypadkach. Bill
wpatrywał się tępo w ścianę, Sheila bezgłośnie płakała. Młodszy mężczyzna, w modnym
garniturze i z włosami ułożonymi na żel, chodził nerwowo po małym pokoju.
Alice przyciągnęła krzesło i usiadła naprzeciw rodziców Kim. Możliwie najdelikatniej
przedstawiła im sytuację.
 Siostra mówi, że obrażenia są poważne  zauważył Bill.  Jak poważne? Czy ona...
 Ma krwotok wewnętrzny. Trwa operacja. Przykro mi, ale w tej chwili nic więcej nie
wiem. Mogę tylko powiedzieć że zabieg rozpoczął się bardzo szybko i że operują ją najlepsi
chirurdzy. Rozmawiałam z nią. Mówiła mi o ślubie.
 Ale co z jej nogą?  Ted spojrzał na Alice ze złością.  Podobno może ją stracić.
Alice przełknęła ślinę.
 Jest takie ryzyko. Chirurdzy zrobią wszystko, żeby ją ocalić.
 Nonsens. Będą się spieszyć do następnej operacji. Jeśli nie zrobicie wszystkiego,
powtarzam: wszystkiego, zażądam od tego szpitala takiego odszkodowania, jakiego sobie
nawet nie wyobrażacie!
 Panie Caversham, rozumiem, ze jest pan zdenerwowany...
 Zdenerwowany? Przychodzi pani tutaj i spokojnie mówi, że Kim straci nogę...
 Proszę poczekać na wynik operacji  przerwała mu.
 Jeśli Kim straci nogę, mogłaby równie dobrze umrzeć. Pani jej nie zna. Jest modelką.
Ona sobie po prostu z tym nie poradzi.
Alice pomyślała, że to raczej Ted nie pogodzi się z taką stratą. Wstała.
 Zawiadomimy państwa, gdy tylko będzie coś wiadomo. Fay na nią czekała.
 Czarujący facet, prawda?
 Jest zmartwiony. Ludzie czasem dziwnie reagują.
 Tak, dziwnie.  Fay spojrzała na nią znacząco.  Jak biedaczek będzie się prezentował z
kulawą żoną? Powiedz mi, Alice, gdzie się podziali porządni faceci?
Zdążyły już wejść do pokoju pielęgniarek, do którego przysłano z bufetu kanapki.
 Tutaj  odparł jej Josh, wchodząc za nimi.
Alice uśmiechnęła się do niego, a potem dostrzegła, że nie jest sam. Siedzący obok niego
Jeremy wyglądał strasznie. Ponura twarz, stężała z napięcia. Operował bez przerwy od ósmej
trzydzieści. Alice pomyślała o jego plecach. Nalali kawę, a Fay przełożyła kanapki na talerze.
Wreszcie trochę spokoju. Choć szpital pękał w szwach, żadnego przypadku
wymagającego natychmiastowej interwencji. Alice spojrzała na zegarek.
 Trzecia  zauważyła.  O której kończysz dyżur, Fay?
 Skończyłam siedem godzin temu!
 No, ale jakoś sobie poradziliśmy  oświadczył Josh.  Dzięki ciężkiej pracy wszystkich.
Ilu w końcu było rannych?
 Pięćdziesięciu, z tego dwudziestu ośmiu trafiło do nas.
 A ilu zmarło?
 W sumie osiemnastu.  Fay westchnęła.  Aż trudno uwierzyć, prawda? Człowiek
jedzie po prostu do pracy albo do szkoły...
 No dobrze.  Jeremy odezwał się po raz pierwszy.  Mamy jeszcze kilka zabiegów.
Josh, spotkamy się w bloku operacyjnym, powiedzmy za pół godziny.
 Co z Kim Earl?  zapytała Alice, gdy wychodził. Odwrócił się, lecz nie do końca.
Unikał jej wzroku.
 Perforacja jelita, pęknięta wątroba. Wkrótce trafi na oddział. Powinna zostać na
OIOM-ie, ale już od dawna nie ma tam miejsca.
 Co z nogą? Jak z nią poszło?
 Nie poszło.
Wyszedł bez dalszych wyjaśnień.
Fay uniosła brwi.  Co z Jeremym? Był blady jak ściana. Chyba... chyba to mu
przypomniało jego własny wypadek?
Josłi nie wyglądał na przekonanego.
 Może... Tylko dlaczego dopiero teraz? Od powrotu ma na co patrzyć. Ale rzeczywiście,
coś jest z nim nie tak. Choć ośmielę się dodać, że przy stole operacyjnym dokonuje cudów.
 A jak tam Linda?  zapytała z uśmiechem Fay, wiedząc, że sprawi Joshowi
przyjemność, stwarzając mu okazję do złośliwości.
 Rozkoszowała się każdą chwilą. Ten wypadek to największa podnieta, jaką miała od lat.
Mam na myśli wszystkie rodzaje podniet. Po raz pierwszy zobaczyłem, że miała na ustach
szminkę. No dobrze, zbierajmy się.
Wstali, gotowi do dalszej walki.
 Zadzwonię jeszcze zapytać, co u Maisy. Najwyżej pół minuty  sumitowała się Alice.
U Maisy wszystko było oczywiście w porządku.
 Oglądałam reportaż z miejsca wypadku w telewizji  oznajmiła Mavis.
 Jeremy zatelefonował, gdy tylko dotarł do szpitala. Dopytywał się, którym autobusem
miałaś jechać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl