[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zasłoniła przed nim widok. Mógł jedynie słyszeć głosy.
86
Gryząc paznokcie z gniewu, d Artagnan wrócił na swoje miejsce. Teraz zrozumiał
okrucieństwo tej kobiety. Tłumaczyło mu to jednocześnie, dlaczego Bassompierre został w
Paryżu.
 I ja muszę tu siedzieć jak ślimak w muszli.  Był zrozpaczony.
Tortury jego wzmagały głosy, które co chwila nabierały innego tonu. Czułe, słodkie,
rozkoszne, namiętne słówka Bassompierre tonęły w swawolnym, pieszczotliwym śmiechu
panny de Sirle. D Artagnan, uprzytamniając sobie położenie pawilonu, łatwo się domyślił, że
sypialnia znajdowała się naprzeciw jadalni, czyli, że jego więzienie mieściło się pomiędzy
jadalnią a sypialnią. Z biegiem wlokących się minut d Artagnan odczuwał silny głód. Od rana
nie miał nic w ustach. Bassompierre nie żałował wina, pod którego działaniem głosy pary
biesiadników stawały się cichsze i czulsze. Snadz nie brakło i anegdotek, gdyż co chwila
rozlegały się wybuchy śmiechu. Naraz d Artagnan usłyszał znane mu nazwisko Richelieugo i
nadstawił uszu.
 Richelieu? Ba, czy oddaliłaś służbę?
 Jesteśmy sami, kochanie  odpowiedziała Helena.
 Słuchaj więc. Już wiesz coś nie coś o pogłoskach, jakie krążą.
 %7łe król jest chory.
 Chory? Ventre de St. Gris!  zawołał Bassompierre.  Więcej jak chory. On jest
umierający, na mój honor! A może już nawet umarły. Dlatego to muszę odjechać rano.
Dlatego to opuszczę cię najdroższa. Pomyśl tylko kto jest królem  Gaston Orleański? Tak.
Otóż ja wiozę rozkaz aresztowania Richelieugo. Sekret, tajemnica, akurat dla ciebie.
Pocałunek za pocałunek.
D Artagnan siedział oniemiały. A więc książę Orleanu, który ma zostać królem w chwili
śmierci Ludwika XIII, wydał Bassompierrowi rozkaz aresztowania Richelieugo. Teraz
rozumiał wszystko, wiedział dlaczego Bassompierrowi tak pilno do Lyonu.
 Książę podpisał rozkaz?  zapytała Helena krótko.
 Bez wątpienia. Rozkaz ten będzie oczekiwał mnie w Hotelu de St. Luc wraz z końmi i
świtą  odpowiedział Bassompierre, którego język zaczynał już tępieć.  Lecz, pójdz! Jeszcze
jeden haust wina, a pózniej... moja rozkoszy... pózniej raj!
D Artagnan nie mógł się połapać w tym wszystkim. Bassompierre przyjechał tu, by rano
wrócić do hotelu. Jednak Anglik coś miał z tym do czynienia. Tym gorzej dla Richelieugo, na
którym ciąży morderstwo Buckinghama.
Nagle d Artagnan zerwał się na równe nogi. Przypomniał sobie, że w tym domu widział
Roquemonta. W takim razie Helena de Sirle była agentką Richelieugo. Okropne podejrzenie
zbudziło się w jego głowie. Stał, drżący na całym ciele, niezdecydowany, chwiejny.
W tej chwili jakiś okrzyk wyrwał się z przyległego pokoju, słychać było szczęk
rozbijanego o podłogę kieliszka. Reszta zginęła w huku pioruna. Pózniej rozległ się głośny
śmiech Heleny.
 Nie, nie, niecierpliwy kochanku!  Znów rozległ się śmiech panny de Sirle, z którego
d Artagnan rozpoznał, że nie tylko Bassompierre nadużywał wina.  %7łądam pięciu minut,
panie marszałku, zanim się poddam!
 Wymagam natychmiastowego, bezwzględnego poddania się!  wołał Bassompierre,
pokładając się ze śmiechu.  Dobrze, daję ci pięć minut, ale nie mam tu przewodnika, który
by zawiódł mnie do raju, mój aniele...
 Drzwi będą przed tobą, monsieur.  Zapanowało dłuższe milczenie.
D Artagnan rozumiał sytuację. Helena de Sirle poprzedziła kochanka.
Z przekleństwem na ustach muszkieter wrócił do ławki, na której siedział.
 Zachwycające stworzenie!  rozkoszował się Bassompierre.  Cudowny pokarm,
rozkoszne zakończenie wieczoru. Niech diabli porwą wszystkich tych, którzy nie mają
szczęścia Bassompierre a! Jeszcze jedną szklankę!
87
D Artagnan zastanawiał się nad możliwością przestrzeżenia Bassompierre a. Na co by się
to jednak zdało. Był pijany. W takich wypadkach był niezdolny do niczego. Zanim okazja
zresztą nadarzyła się, muszkieter słyszał już kroki marszałka w korytarzu.
 Idiota ze mnie!  pomyślał.  Co mnie obchodzi marszałek. Moja własna skóra jest mi
droższą. Zgrzytał zębami na myśl o Helenie de Sirle...
Ktoś przekręcał klucz w zamku drzwi jego więzienia. D Artagnan skoczył na równe nogi i
obnażył szablę. Czy idą mnie zabić? To jasne. Był świadkiem preludium do komedii, a teraz
ludzie Heleny szli dokończyć dzieła.
Drzwi otwarły się. Oczom d Artagnana ukazał się słabo oświetlony korytarz. W drzwiach
zarysowała się sylwetka Bassompierre.
 Moje kochanie, jesteś diabelsko skromna!  przemówił marszałek, postępując krok
naprzód. Wówczas szabla d Artagnana dotknęła jego piersi. Bassompierre stanął nieruchomy.
 Ani słowa!  szepnął d Artagnan, pewny, że w cieniu kapliczki marszałek nie mógł go
rozpoznać.  Jedno słówko, jedno wezwanie i już po tobie! Co za głupiec z ciebie
rozpowiadać o swej misji do Lyonu! Czy ty wiesz, że moja pani jest główną agentką
Richelieugo? Richelieu jest jej kochankiem.
Bassompierre zaniemówił.
 Więc ty wieziesz rozkaz aresztowania Richelieugo?  D Artagnan obszedł
Bassompierer a wokoło. Wejdz do środka, marsz! Spózniłeś się panie marszałku. Moja pani
posiada rozkaz Richelieugo aresztowania ciebie.
 Kim jesteś  szepnął nieszczęśliwy marszałek, domyślając się, że wpadł w pułapkę.
W korytarzu rozejrzał się wokół. Nikt nie dawał znaku życia o sobie. Wisząca lampka
rzucała słabe światło na korytarz. Drzwi do jadalni stały otworem. Z drugiego końca widać
było inne drzwi, wiodące do sypialni Heleny. Dla Bassompierre a który nie znał dobrze
rozkładu mieszkania, nie trudno było drzwi pomylić.
Na podłodze leżał wciąż jeszcze mokry płaszcz Bassompierre a, d Artagnan podniósł go i
owinął się weń. Na froncie widniał krzyż Orderu de St. Esprit, który mógł należeć tylko do
książąt krwi i wysoko postawionej arystokracji.
 Doskonale!  mruczał d Artagnan.  Barbarzyństwo za barbarzyństwo, zniewaga za
zniewagę. To jest sprawiedliwość!
Podszedł na palcach do drzwi sypialni. Nie były zamknięte.
Nie było tam zupełnie ciemno. Przy łóżku paliła się świeca.
Owinięty w płaszcz d Artagnan poszedł do łóżka i zagasił świecę. Rozkoszny śmiech
panny de Sirle towarzyszył tej czynności. D Artagnan zapałał żądzą.
W tym podnieceniu muszkieter zapomniał zamknąć drzwi za sobą. Wszelkie podejrzenia
zniknęły w obliczu rozkoszy, jakie go czekały. W swej nieokiełznanej młodości zapomniał o
wszystkim, o całym świecie.
Zapomniał nawet o Bassompierrze, z którym zamienił miejsce.
Na dworze burza ucichła. Deszcz przestał padać i słychać było tylko krople opadające z
drzew, poruszanych wiatrem. W jadalni świece dopaliły się do końca i zgasły. Tylko w
korytarzu mała wisząca lampka tliła się słabym światełkiem.
D Artagnan, który zasnął głębokim snem, zbudził się naraz, kierowany tym dziwnym
instynktem, który tak często przychodzi nam z pomocą w zapadłą noc. Obok niego spała
snem równym, spokojnym Helena de Sirle.
Podłoga w pokoju skrzypnęła. Ktoś znajdował się w sypialni.
D Artagnan ocknął się zupełnie i spostrzegł słabe światełko poprzez kotary łóżka. Nie
namyślał się długo. W chwili, kiedy jedną z kotar odsłaniano przewinął się szybko na drugą
stronę łóżka poprzez śpiącą Helenę. Dwie szable utkwiły w ciele sąsiadki. Ciszę rozdarł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl