[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ale ja nie byłam dla niego odpowiednią żoną, bo nie do
równuję mu pochodzeniem. Nigdy nie zostałabym za
akceptowana. W końcu jego przyjaciele odkryli praw
dÄ™ i wtedy dla biednego Rolpha zaczÄ…Å‚ siÄ™ istny koszmar.
Ale zawsze był wobec mnie lojalny i ani razu nie zdarzy
ło się, żeby mnie obwiniał.
- Obwiniał? O co?
- Cóż, o to, że jestem przyczyną jego kłopotów.
Zapadła cisza i Eloise czekała, aż panna O'Farrell po
dejmie wątek rozmowy i wyjaśni coś więcej, ale najwy
razniej nie należała do niedyskretnych.
- Mówi pani o szantażu, mam rację? Płacił znajomym
za milczenie. Za to, że nie powiadomią lady Griselle
o pani istnieniu, czy tak?
- Tylko jeden. Reszta była bardziej wyrozumiała.
- Tym jedynym był mój zmarły mąż, sir Piers Ger-
rard, prawda?
-Lady Eloise... proszÄ™, zechciej mnie, pani, zrozu
mieć. Nie podejrzewałam, że możesz cokolwiek o tym
wiedzieć... Zaryzykowałam zapytać o sir Rolpha, bo
chciałam wiedzieć, co się z nim dzieje. Nawet wiado
mość o tym, że jest ranny, łatwiej mi znieść niż niepew
ność i czarne myśli. Za nic jednak nie chciałabym, żebyś,
pani, odniosła wrażenie, że pozwalam sobie zle mówić
o twoim zmarłym mężu. Na pewno miał swoje powody.
- Proszę mi wierzyć, panno O'Farrell, że jestem zde
terminowana, aby uzyskać wszelkie informacje. Jestem
w przededniu zawarcia kolejnego związku małżeńskiego.
236
Zamierzam uporządkować wszystkie swoje sprawy, a to
rozciąga się także na sprawy zmarłego męża. Wiem, że
brat udzielał mu pożyczek, ale...
- Pożyczek? Nie, pani, było tak, jak powiedziałaś.
Chodziło o szantaż. Sir Rolph był bezlitośnie wykorzy
stywany przez lata. Kupował milczenie sir Piersa, mimo
to nie porzucił mnie, choć byłoby dla niego lepiej, gdyby
to zrobił. Uwielbia Christophera, a nasz syn odpłaca mu
siÄ™ takim samym uwielbieniem.
- Od kiedy brat zaczął opłacać się mojemu zmarłemu
mężowi?
- Och, już jakieś kilka lat temu, pani. Jeszcze zanim
sir Piers cię poślubił. Z tego, co pamiętam, Christopher
właśnie zaczynał uczyć się chodzić, gdy sir Piers odkrył
nasz związek. Prawdopodobnie dowiedział się od in
nych. W tamtym czasie nie był jeszcze znany jako rycerz
potykający się na turniejach i sir Rolph uznał, że uda
mu się zaspokoić go płatną jednorazowo sumą. W czter
dziestym szóstym sir Piers poczynał sobie znakomicie
pod Crecy i kiedy wrócił, król nadał mu w lenno ziemie
w Staffordshire, sąsiadujące z ziemiami sir Rolpha. Mnó
stwo pieniędzy pochłaniały przebudowa zamku, konie,
uzbrojenie na turnieje, utrzymanie tylu... - ugryzła się
w język.
- Kochanek. Tak, to też wiem.
Ze świeżo zdobytą wiedzą, jak kosztowne jest utrzy
manie kochanki, Eloise rozumiała, że panna O'Farrell,
powodowana nie tylko delikatnością, wolała nie rozwi
jać tego wątku rozmowy. Powiedziała jednak wystarcza-
237
jąco dużo, by Eloise odczuła głęboki niesmak nie tylko
z powodu postępowania zmarłego męża, ale także bra
ta. Jeden bezlitośnie drenował z pieniędzy swoją ofia
rę, drugi próbował przerzucić kłopoty na żonę, a potem
na siostrę, domagając się od niej, by zwróciła pieniądze
z posagu Griselle, które sam roztrwonił. Z drugiej strony,
trochę współczuła bratu, że się tak uwikłał. Tonący brzy
twy się chwyta i on też był gotów próbować wszystkiego,
by nie być zmuszonym zrezygnować z ukochanej kobie
ty i utrzymać ich związek w tajemnicy przed rodziną.
- Wybacz mi, pani, nie powinnam była... Zachowa
łam się egoistycznie. To dlatego, że tak bardzo pragnę
łam wiadomości o nim. Muszę wracać do domu, do
synka, ale... - Patrzyła na Eloise z błaganiem i nadzieją
w oczach. - Czy mogłabyś, pani, przekazać sir Rołphowi
wiadomość ode mnie? Błagam...
- Tak, mogłabym. W zamian chciałabym zobaczyć
Christophera. Będę mogła opowiedzieć Rołphowi, jak
go znalazłam, a być może potrafię mu pomóc.
Azy napłynęły do oczu Marie O'Farrell.
- Dziękuję. Mój Boże, dziękuję...
Nie było łatwo Jolicie, a zwłaszcza Eloise, uporząd
kować informacje, które przyniosło ich śledztwo, choć
żadna z nich nie była naiwna. Wiedziały oczywiście, że
mężczyzni miewali kochanki przez dłuższy lub krótszy
czas, nie było to jednak w pełni akceptowane i raczej
nie zdarzało się, by mężowie chwalili się z tego powodu
żonom ani też, by one, odkrywszy prawdę, czuły się po-
chlebione powodzeniem małżonków u płci przeciwnej.
238
Sir Piers nie należał do wyjątków w tym względzie, co
do tego Eloise nie miała wątpliwości, i gotowa była za
akceptować jedną kochankę, może nawet dwie. Ale do
wiedzieć się, że był rozwiązły, że notorycznie uwodził
żony innych rycerzy, wreszcie, że szantażował tych, któ
rych przed światem nazywał swoimi przyjaciółmi, tego
nie zniosłaby żadna kobieta. Zwłaszcza świeżo poślu
biona. Wstyd, upokorzenie, zawiedzione zaufanie... to
bolało najbardziej. Honor mężczyzny był równie ważny,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]