[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tacy to słowem zabijają, dzieciaki moje. Nie musisz się tak zakrywać  zwrócił się wprost do
150
Iskry.  Już ja sobie dobrze obejrzałem to twoje piętno. I znak na Awanie, jak od pioruna. Serce
miał rozerwane, jakby mu krew we środku zawrzała. Ot, doczekałem się na stare lata. Podpalacz pod
mój dach zawitał.
Sięgnął na półkę po długi nóż z brzeszczotem cienkim od ciągłego ostrzenia. Marake i Rijen
gapili się na Promienia, jakby był beczułką prochu z krótkim lontem.
 Ostrzegam  głos Iskry wydobywał się gdzieś z głębi trzewi niczym złowieszczy pomruk
niedzwiedzia.  Ostrzegam. Odłóż ten nóż, bo pożałujesz.
Starzec poruszył tylko brwiami, po czym wręczył nóż dziewczynie ze słowami:
 Nakrój chleba, Rijen. I słoniny. Głodniśmy.
Przysiadł na dawnym miejscu Rijen, wyciągając sękate palce do pełgającego ognia. Nalał z gli-
niaka do kubka pachnącego ziołami naparu i podał go Promieniowi. Zmieszany chłopak przyjął po-
częstunek, łamiąc sobie głowę nad spodziewanymi konsekwencjami ujawnienia i tym, jak powinien
właściwie zareagować.
 Myślałeś, że chcę twojej krzywdy?  odezwał się starzec spokojnym głosem.  %7łe wpierw
gościa przyjmuję pod dach, a potem zechcę go mordować? Tu nie ma takich obyczajów.
 Nienawidzicie Lengorchian  odparł Promień.  A magów po tej stronie gór nic lepszego
od stosu nie czeka.
151
 Hmm. . . Nie mamy za co was kochać. Dziad mój z wojny nie wrócił. Pod Rudawą tyle ino
zostało z jego kohorty, że w jednej skrzynce ich wszystkich pochowali.
 Wędrowcy  mignęło Promieniowi.
 A co ja mam z tym wspólnego?  zaoponował.  Przecież mnie wtedy na świecie nie było.
Ani nawet moich rodziców!
Rijen rozdała szybko chleb obłożony żółtobrązowymi płatkami wędzonki i przysiadła obok Ga-
runa, nastawiając uszu. Gospodarz przeżuł najpierw pierwszy kęs, a potem mruknął:
 Ano właśnie. Ani ty, ani ja tej wojny na oczy żeśmy nie widzieli. Może twój pradziad mojego
dziada żywcem spalił. Może mój twojego o głowę skrócił, ale kto teraz prawdy dojdzie? Wielkie
króle wojny prowadzą, ale życie dają ci najmniejsi.
 Mogę jeszcze popatrzeć?  spytała Rijen i nie czekając na pozwolenie, odsunęła skraj okry-
cia, by spojrzeć na tatuaż Promienia.  To coś znaczy?
 Krąg magów i słońce, czyli Iskra. Władam ogniem.
 Jakoś ta twoja siła z bagna cię nie wyniosła.
 Bo nie do wszystkiego się nadaje.
152
 Najprędzej do mordowania. Zawsze mnie mówili: z kręgiem na piersi każdy jeden wróg
i żmija jadowita. . . Powiadali, co dla takich jeno żelazo ostre, ogień i grób głęboki  podjął znów
Garun.  Ale ja tu żadnej żmii nie widziałem. %7ładnej żmii. Mokrą, ubłoconą. . . żabę! I tyle!
Zachichotał krótko jak małpka.
Promienia jakoś to nie rozbawiło.
 Powiem wam, dla kogo faktycznie mieliście to żelazo i ogień  warknął ponuro.  Dla
Obserwatorów, Mówców albo Przewodników Snów. Dla tych, którzy potrafią tylko zaglądać do
ludzkich myśli. Nie umieli się bronić, więc można ich było brać do niewoli, a potem wieszać, ćwiar-
tować, palić i zakopywać w ziemi żywcem. Nigdy w wasze ręce nie dostał się ani jeden Stworzyciel,
Wędrowiec ani Iskra. Mściliście się na niewinnych! A w ogóle to było ze sto lat temu! Zwiat się
zmienia, czas idzie naprzód, a tutaj wciąż magom wypomina się tamtą wojnę!
 Ale ty umiesz zadawać śmierć  odezwał się Marake.
 Umiem, lecz to nie znaczy, że chcę. %7łe morduję ludzi bez powodu. A nawet wtedy, gdy
miałbym powód. Zrobiłeś mi kilka ładnych sińców, zabrałeś zdobycz i jeszcze żyjesz. Przemyśl to.
153
* * *
Ku własnemu zdziwieniu Promień nie rozchorował się po tych ciężkich przejściach. Może spra-
wiły to zioła Garuna, a może jego okropny samogon. . . w każdym razie chłopak nie dostał nawet
kataru. Poprawiło to nieco jego wizerunek w oczach Rijen, która uznała, że Promień jest zrobiony
z twardszej materii, niż się zdaje, a więc może towarzyszyć jej w polowaniach. Pod okiem go-
spodarzy tej ziemi nie narobi szkód i sam nie wplącze się w nowe kłopoty. Z początku Promień
obruszył się na to, lecz potem sam zaczął uświadamiać sobie własną ignorancję. Chodzenie po śla-
dach, sprawne ubicie zwierzyny i obdarcie jej ze skóry to był zaledwie początek. Promień złapał
ten początek jak kosmaty ogon, a wtedy okazało się, że ogon ciągnie się dalej i przyczepiony jest
do ogromnego cielska zlepionego z kolejnych problemów. Iskra zyskał pochwałę za umiejętność
rozpalenia ognia w każdych warunkach, ale jednocześnie Rijen bezlitośnie obnażyła jego niewie-
dzę dotyczącą wielu spraw, na przykład jak zimą odróżnić martwe drewno od żywych gałęzi i które
gatunki dają najmniej dymu. Umiał ściągnąć skórę ze zdobyczy, ale miał nader mętne pojęcie o jej
konserwowaniu, gdyż takie rzeczy pozostawiał dotąd Stworzycielom. Oni też dostarczali mu każdą
ilość doskonałych strzał. Ogoranccy łowcy natomiast potrafili dokonywać sztuk niemal magicznych,
wykonując potrzebne przedmioty pozornie z niczego. W zręcznych rękach odłamki kości zamieniały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl